Sytuacja cenowa na rynku paliw w Polsce cały czas nie daje kierowcom podstaw do optymizmu. W minionym tygodniu znowu wyraźnie podrożała 95-oktanowa benzyna i autogaz, a na horyzoncie cały czas nie widać szans na odwrócenie zwyżkowej tendencji.
Kompromis osiągnięty w ramach OPEC+, który będzie skutkował stopniowym zwiększeniem wydobycia surowca od sierpnia tego roku, przez chwilę mógł dać nadzieję na obniżki na stacjach, ale ropa Brent szybko odrobiła straty z początku ubiegłego tygodnia i w piątek przed południem kosztowała już niemal 74 dolary.
W rafineriach w końcu taniej
Poniedziałkowa (19. lipca) gwałtowna przecena na rynku naftowym miała duży wpływ na sytuację na hurtowym rynku paliw w Polsce, bo w pierwszej połowie minionego tygodnia w cennikach rafinerii zanotowaliśmy wyraźne obniżki cen, w efekcie których koszty zakupu paliw były w ostatni piątek niższe niż tydzień wcześniej. Benzyna bezołowiowa 95 była tańsza o 88,40 zł i kosztowała w piątek średnio 4450,60 zł/metr sześcienny. Olej napędowy na przestrzeni tygodnia potaniał o 75,80 zł i metr sześcienny tego paliwa w ofercie rafinerii był 23. lipca średnio wyceniany na 4235,40 zł.
Na stacjach bez perspektyw na obniżki
W minionym tygodniu jedynym paliwem, którego cena na stacjach nie wzrosła, był olej napędowy i litr diesla od początku lipca w notowaniu e-petrol.pl kosztował 5,42 zł. Marsz w górę kontynuowały ceny benzyny i 95-oktanowa odmiana tego paliwa podrożała aż o 10 groszy do poziomu 5,69 zł/l. Problemy z dostawami LPG do Polski nadal przekładają się na ceny autogazu, które wzrosły o 8 groszy i tankowanie LPG w ubiegłym tygodniu stanowił wydatek rzędu 2,49 zł/l.
Spadek cen na rynku hurtowym będzie mieć raczej krótkotrwały charakter i jego skala jest zbyt mała, aby na stacjach pojawiły się obniżki, dlatego prognoza e-petrol.pl na ostatni tydzień lipca zakłada następujące przedziały cenowe dla poszczególnych gatunków paliw: 5,63-5,74 zł/l dla 95-oktanowej benzyny, dla diesla 5,37-5,48 zł/l oraz 2,50-2,60 zł/l dla autogazu.
Zobacz komentarz wideo
OPEC+ postanowił, co dalej
W weekend przed tygodniem udało się przełamać impas związany z kształtem porozumienia w sprawie polityki wydobycia w ramach OPEC+. Chodziło tutaj o nieugięte stanowisko Zjednoczonych Emiratów Arabskich, które nie chciały przedłużenia porozumienia w jego obecnym kształcie - z uwagi na wysokość poziomów bazowych, co do których odnosi się wielkość ograniczeń przez poszczególne państwa. Po ostatecznej korekcie tychże dla Rosji, Iraku, Arabii Saudyjskiej i właśnie ZEA udało się dojść do konsensusu. Dla ZEA podniesiono poziom bazowy z 3,168 do 3,65 mln baryłek dziennie. Mimo zwiększenia podaży przez organizację analitycy Goldman Sachs zasugerowali, że tegoroczne ceny mogą nadal rosnąć – jak podał bank o 2 USD za baryłkę w stosunku do 80 USD za baryłkę w odniesieniu do letniej prognozy ceny Brent. To także o 5 dolarów więcej wobec prognozy na poziomie 75 USD za baryłkę na przyszły rok.
Czynnikiem mogącym negatywnie korygować prognozy jest przyrost zachorowań na COVID-19 w kolejnych miesiącach. Wariant Delta jest już obecny w Europie Zachodniej i generuje obawy o kolejne lockdowny i ograniczenia w przemieszczaniu się, które z kolei przekładałyby się na spadek popytu na paliwa.
Nie należy natomiast spodziewać się poprawy podaży związanej z negocjacjami w sprawie umowy nuklearnej USA-Iran, które na razie uległy zawieszeniu, a zatem wizja szybkiego zniesienia sankcji i przywrócenia eksportu irańskiej ropy w krótkim czasie jest mało prawdopodobna.
dr Jakub Bogucki, Grzegorz Maziak, e-petrol.pl
17431682
1