W hurtowych cennikach krajowych producentów paliw jeszcze pod koniec kwietnia widzieliśmy wyraźną różnicę w notowaniach benzyny i diesla. Olej napędowy był okresowo droższy nawet o 80 groszy na litrze paliwa. Wystarczyły jednak dwa majowe tygodnie i cenowa atrakcyjność benzyny dosłownie wyparowała - w piątek diesel w oficjalnych cennikach rafinerii był średnio droższy już tylko o 30 złotych.
Benzyna w hurcie też rekordowo droga
W ostatnich dniach na hurtowym rynku paliw obserwowaliśmy duże rozbieżności w zmianach notowań benzyny 95-oktanowej i oleju napędowego. Ta pierwsza systematycznie drożała i jej średnia, piątkowa cena w rafineriach to 6561,40 zł/metr sześcienny. Od 6. maja benzyna podrożała o 210,20 zł. W tym samym okresie diesel potaniał o 264,40 zł i 13. maja metr sześcienny tego paliwa w oficjalnych cennikach krajowych producentów średnio kosztował 6592,00 zł.
Siedem złotych za litr benzyny coraz bliżej
W połowie kwietnia na stacjach paliw obserwowaliśmy dynamiczny kilkudziesięciogroszowy wzrost cen oleju napędowego. Teraz tą samą drogą podąża benzyna, której cena zaczyna szybko odrabiać straty do diesla. W minionym tygodniu 95-oktanowa odmiana tego paliwa podrożała aż o 22 groszy i 13. maja kosztowała średnio 6,87 zł/l, a patrząc na kierunek i tempo zmian na rynku hurtowym można z dużym prawdopodobieństwem zakładać, że to jeszcze nie koniec tego rajdu cenowego. W lepszych nastrojach w ostatnich dniach mogą być za to kierowcy tankujący diesla, bo olej napędowy potaniał o 3 grosze do poziomu 7,39 zł/l. Zaskoczeniem może być stabilizacja cen autogazu na poziomie 3,69 zł/l. Hurtowe ceny LPG w hurcie w ostatnich tygodniach mocno rosną, ale detaliczne marże osiągane na sprzedaży paliwa były na tyle wysokie, że właściciele stacji nie musieli jeszcze przenosić na klientów wyższych kosztów zakupu autogazu.
Prognozowane przez e-petrol.pl przedziały cenowe dla poszczególnych gatunków paliw na bieżący tydzień wyglądają następująco: 6,92-7,04 zł/l dla 95-oktanowej benzyny, 7,34-7,47 zł/l dla diesla i 3,69-3,80 zł/l dla LPG.
Ceny na huśtawce
W ostatnich dniach mieliśmy do czynienia z nadzwyczajną zmiennością cen – w końcówce minionego tygodnia baryłka ropy Brent wyceniana była na 112 USD, aby w ciągu dwóch dni potanieć o około 10 USD. Następnie pojawiła się zwyżka do poziomu 107 USD. Wyraźna zmiana spadkowa wiązać się może z konsekwencjami pandemii COVID-19 dla chińskiej gospodarki. Wzrost eksportu zwolnił do jednocyfrowych wartości i stał się najsłabszy od prawie dwóch lat – to pobudzało obawy o poziom zapotrzebowania na surowiec i paliwa ze strony rynku chińskiego. Do przecen przyczyniają się także zmiany na rynku walutowym – wzmocnienie dolara spowodowało, że ropa staje się coraz droższa dla klientów rozliczających zakup w swojej lokalnej walucie. To może działać prospadkowo na rynki w najbliższym czasie.
Czynnikiem, który mógłby działać na rzecz zwyżek z całą pewnością pozostaje wizja sankcji na ropę z Rosji, które mogłyby być wdrożone przez Unię Europejską w warunkach zgodności zainteresowanych krajów. Większość członków wspólnoty popiera zakaz rosyjskiej ropy w ramach nowego szóstego pakietu sankcji – w ostatnich dniach blokują go Węgry, chcące wyłączenia dostaw rurociągowych, od których mocno uzależniona jest ich gospodarka. Dyskusje o odcięciu się od rosyjskich surowców łączą się w Europie także z szerszym tematem transformacji energetycznej. Dziennik „Financial Times" napisał, że rezygnacja z powiązań energetycznych z Rosją oznacza, że dla wspólnoty wiązać się może z kosztem 195 miliardów euro, a w ramach transformacji UE będzie musiała do 2030 roku zmniejszyć zużycie energii o 13 proc. zamiast planowanych 9 proc., realizując wyższą efektywność energetyczną.
Co się tyczy natomiast sytuacji samej Rosji, już obciążonej daleko idącymi sankcjami – ostatni raport Międzynarodowej Agencji Energii wykazał, że rosyjski eksport wzrósł o 620 tys. baryłek dziennie od marca do 8,1 miliona baryłek dziennie, po okresie spadków we wcześniejszych miesiącach – można to wiązać z odbiorem rosyjskiego surowca przez importerów z Azji.