Mocną stroną polskiej gospodarki jest różnorodność. Dzięki niej jesteśmy mniej narażeni na skutki kryzysu pandemicznego i wojennego – to wniosek z debaty „Odporna gospodarka Europy”, która odbyła się w ramach XV Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Debatę poprzedziło wystąpienie Maroša Šefčoviča, wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej ds. stosunków międzyinstytucjonalnych i prognozowania, który na wstępie wyraził podziękowanie organizatorom kongresu za – jego zdaniem – adekwatny do dzisiejszej sytuacji na świecie dobór tematów.
„Wojna na Ukrainie ma wpływ na resztę Europy. Chiny nadal stosują środki protekcjonistyczne i subsydiują swój przemysł. Musimy zadbać, by nasza infrastruktura krytyczna w zakresie energii nie była zagrożona” – przekonywał Maroš Šefčovič.
Według niego agresja Rosji na Ukrainę i pandemia covid pokazały, że Europa powinna wzmocnić odporność swojej gospodarki, choćby poprzez inwestycje w nowe projekty w sektorach strategicznych.
„Europejczycy na tę transformację muszą się przygotować. Produkcja powinna zostać w Europie. Powinniśmy rozważyć, jakie mamy relacje z Chinami, aby nie stanowiły zagrożenia dla naszej gospodarki. To zdecyduje o naszej przyszłości i bezpieczeństwie. Unikajmy podziałów i dbajmy o wspólne interesy” – podkreślił wiceprzewodniczący KE.
O tym, że polska gospodarka jest odporna na tle innych europejskich krajów, przekonywała Jadwiga Emilewicz, która była ministrem przedsiębiorczości i technologii oraz ministrem rozwoju w latach 2018–2020. Jej zdaniem pandemia i wojna na Ukrainie pokazały głębokie różnice rozwojowe pomiędzy „starą” i „nową” Europą.
„Nasz przypadek pokazał, że jesteśmy bardzo odporni na kryzysy. Ostatnie trzy dekady dowodzą, że Polska jest pierwszą rakietą na europejskim korcie. W tym czasie żaden inny europejski kraj nie rozwijał się równie szybko. Podczas pandemii Polska zwiększyła swoje PKB – o 10 proc.” – wskazywała Jadwiga Emilewicz.
Przyczyn tego sukcesu – według byłej minister rozwoju – należy szukać przede wszystkim w dywersyfikacji gospodarczej i różnorodności polskiego sektora przemysłowego.
„Brak specjalizacji narodowej okazał się naszą największą siłą. Różnorodność gospodarcza nam pomogła i sprawiła, że wstrząs pandemiczno-wojenny przeszliśmy stosunkowo suchą stopą” – przekonywała Jadwiga Emilewicz. Jako atut wymieniła też zdywersyfikowany eksport, który nie opiera się na dwóch czy trzech produktach, ale wielości – od maszyn, poprzez jachty, po żywność.
O skutkach wojny na Ukrainie mówił też Bartłomiej Pawlak, wiceprezes zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju SA. „Kraje naszego regionu zaczynają odgrywać większą rolę. Umiejętność przystosowania się do transformacji Czechów, Polaków, Rumunów pokazała, że mamy to we krwi. Może to będzie miało dobry wpływ na starą Unię i na obecne tam poczucie pławienia się w dobrobycie” – tłumaczył Bartłomiej Pawlak.
W jego opinii Polska potrzebuje odpowiedniej strategii rozwoju. Jednak jej wypracowanie jest trudne ze względów politycznych. „Firmy są przystosowane do zmian strategii, gorzej z rządami państw, ich strategie są mniej odporne na krytykę, ponieważ są poddane populistycznym sygnałom z zewnątrz. Tymczasem nawet niedoskonała strategia jest lepsza niż brak strategii” – argumentował Bartłomiej Pawlak.
Do zagadnienie zawartego w tytule debaty – odpornej gospodarki – odniósł się Konrad Szymański, zastępca dyrektora w Polskim Instytucie Ekonomicznym. „Jedno jest pewne, sama transformacja nie jest w stanie tak szybko, jak tego potrzebujemy, zapełnić dziurę po rosyjskich paliwach kopalnych” – przekonuje.
Według eksperta znacznie bardziej skomplikowanym zadaniem będzie to, co dotyczy przyszłej architektury globalnego handlu. „Handel światowy w związku z covidem, wojną i zagrożeniami strategicznymi w Azji, czeka korekta. Nie ma jednak mowy o przewróceniu całej architektury handlu globalnego, choćby dlatego, że nas na to nie stać” – tłumaczył Konrad Szymański.
Uczestnicy debaty wskazali jeszcze jeden problem, który zagraża polskiej i europejskiej gospodarce – brak odpowiednio wykwalifikowanych pracowników. Zdaniem Kamila Majczaka, członka zarządu Ciech S.A., Polska pod tym względem jest w lepszej pozycji niż wiele europejskich krajów. „Tam najlepsze pokolenie specjalistów, które budowało gospodarkę właśnie schodzi z rynku, u nas są to wciąż osoby w kwiecie wieku, które mogą dawać dużo wartości dla gospodarki” – przekonuje członek zarządu Ciech S.A.
W jego opinii sposobem na zabezpieczenie się firm przed kłopotami kadrowymi jest inwestowanie w kapitał ludzki, głównie specjalistyczny.
Z kolei Victor Grigorescu, minister energii Rumunii w latach 2015-2017, zwrócił uwagę, że odporny przemysł potrzebuje energii. „Do tego potrzebni są pracownicy i ekosystem. Aby zbudować ten ekosystem, należy się opierać o lokalne zasoby. Mam na myśli choćby zasoby gazowe w Rumunii czy inicjatywę dotyczącą energii atomowej w Polsce” – tłumaczy Victor Grigorescu.
Na temat zielonej transformacji w Czechach wypowiedział się Marian Piecha, dyrektor generalny Ministerstwa Przemysłu i Handlu Republiki Czeskiej. „Wszyscy przedstawiciele przemysłu w Ostrawie wiedzą, że przyszłość należy do wodoru i trzeba go produkować, ale zielony wodór jest tak drogi, że przemysł nie jest teraz w stanie go wykorzystywać” – przekonywał Marian Piecha. I zapewnił, że Czesi pracują nad niezależnością energetyczną i rozwijają sektor zielonej energetyki.
Europejski Kongres Gospodarczy w Katowicach odbywa się w dniach 24-26 kwietnia. Należy do największych tego typu spotkań świata biznesu, nauki i polityki w Europie Środkowej. W tegorocznej edycji bierze udział ok. 11 tys. uczestników.
Źródło informacji: PAP MediaRoom