Trzeba pilnie opróżnić magazyny i wywieźć ukraińskie zboże z Polski – apelują rolnicy. Wg szacunków w ciągu roku do naszego kraju wjechało nawet 9 mln ton zboża. Większość poza kontrolą, także sanitarną. Po protestach rolników priorytetem staje się wywiezienie ziarna z kraju. Przede wszystkim poprzez porty bałtyckie. Wiadomo już jednak, że te nie są w stanie obsłużyć tak dużych potrzeb w krótkim czasie. Ich przepustowość jest zbyt mała, a udrożnienie zajmie dużo czasu. W tej sytuacji dużą część zadania wezmą na siebie firmy transportowe. Pracy będzie dużo, bo magazyny są zawalone zbożem, które trzeba wywieźć. Zdarzają się też sytuacje, że ukraińskie zboże jedzie do Niemiec, skąd jest odsyłane, bo nie spełnia norm. To generuje dodatkowy ruch.
- Z naszych rozmów z firmami transportowymi wynika, że rośnie ich zapotrzebowanie na gotówkę. Ta jest potrzebna do zabezpieczenia dodatkowych ciągników i naczep pod przyszłe zlecenia. Także do kontraktowania kierowców, których brakuje, więc nie chcą czekać na wynagrodzenie do zakończenia zlecenia. Szybszy obieg pienądza i bieżące środki pozwalają branży TSL przygotować się do zwiększonej liczby zleceń w najbliższym czasie. Magazyny pełna zboża, które trzeba wywieźć mogą być impulsem do rozwoju branży – mówi Wojciech Miklaszewski z Finea, firmy mikrofaktoringowej obsługującej TSL.
Branża transportowa stara się być gotowa, kiedy jest potrzebna
Wg rządowych zapowiedzi zintensyfikowanie eksportu płodów rolnych to teraz główne zadanie, a wywiezienie ukraińskiego zboża z Polski jest teraz najistotniejszym problemem.
Już drugi raz w ciągu roku branża transportowa staje się bardzo ważna ze społecznego punktu widzenia. Po raz pierwszy było to jesienią, kiedy obawy o brak węgla spowodowały pospolite ruszenie w celu rozwiezienia go po całym kraju. Wtedy też porty się zatkały, a ruch kolejowy był niewystarczający. Z pomocą ruszyły firmy transportowe, w efekcie węgla nigdzie nie zabrakło. W kontekście takich wydarzeń branża nabiera strategicznego znaczenia. Polskie firmy mają mocną pozycję w Unii Europejskiej - odpowiadają za blisko 20% pracy przewozowej w transporcie drogowym w UE.
Branża potrzebuje pieniędzy, ale najdłużej musi na nie czekać
Branża TSL przeżywa huśtawkę nastrojów, bo działają na nią równocześnie mocne czynniki pobudzające biznes, jak i hamujące go. Wg danych faktura.pl czas oczekiwania na przelew w branży TSL był w 2022 roku najdłuższy w całej gospodarce i wynosił średnio prawie 21 dni. Średnio, zatem w wielu przypadkach było 30, a nawet 60 dni.
- W tym roku jest podobne – zlecenie wykonane w kwietniu, może być zapłacone latem. Oczywiście zapasy paliwa zrobione wtedy, kiedy jest ono tańsze, zwiększyłyby komfort funkcjonowania i poprawiły konkurencyjność, jednak niewiele firm ma własne środki, by takie zapasy robić. Jest wręcz przeciwnie – opóźniane przelewy są zagrożeniem dla bieżącej płynności – kontynuuje Miklaszewski.
Wg danych Finea w przypadku branży transportowej 45% faktur ma termin płatności miesiąc lub dłużej. Nie jest jednak tajemnicą, że większość spedycji liczy termin płatności nie na podstawie daty z faktury, a od terminu wpłynięcia kompletu dokumentów do firmy. Tym samym do średniego czasu oczekiwania należy dodać 7-14 dni doliczane przez spedycję. Zatem faktura z terminem płatności 45 dni, to realnie około 60 dni opóźnienia. Przewoźnicy starają się wywierają presję na spedycjach, by płatności odbywały się szybciej. Jednak spedycje, szczególnie małe i średniej wielkości, nie mają w tym żadnego interesu. Ich możliwości by się na to zgodzić, są ograniczone.
Firmy spedycyjne są świadome problemów z długim oczekiwaniem na płatność
Świadome zacięgniętego hamulca w postaci długich terminów płatności są firmy spedycyjne. Dlatego coraz częściej oferują skonto dla swoich przewoźników, czyli możliwość wcześniejszej wypłaty środków z faktury.
- Długie terminy płatności w branży transportowej to norma. Ostatnie lata nie pomagały w ich skróceniu, a wręcz odwrotnie – bardziej skłaniały do rozmów o ich wydłużenie. Firmy spedycyjne mimo wszystko zdają sobie sprawę, że kondycja i wytrzymałość przewoźnika ma swoje granice, dlatego coraz częściej zgłaszają się do nas po usługę finansowania podwykonawców, czyli kierowców. To tak zwane skonto. To sytuacja win-win: przewoźnik może otrzymać pieniądze z faktury natychmiastowo, spedytor może wydłużyć termin płatności. A wszystko to, bez angażowania własnego kapitału, który dzisiaj jest jeszcze bardziej cenny niż kilka lat temu – mówi Wojciech Miklaszewski z Finea.
oprac. e-mk ppr.pl