Coraz częściej obalane są kolejne mity dotyczące picia wody z kranu i konsekwencji zdrowotnych. Możliwość wywołania kamicy nerkowej, brak minerałów, ryzyko zatrucia to tylko niektóre z zarzutów, jakie stawiane są wodzie z kranu, na szczęście zupełnie bezpodstawnie.
W dużych miastach odpowiednie służby stale czuwają nad odpowiednią jakością wody. Stacje miejskiego uzdatniania wody dokonują analizy tego, co płynie prosto do naszych domów. Co istotne, w ostatnich latach gruntownie zmodernizowano systemy uzdatniania wody, dlatego możemy spać spokojnie. Jeżeli zaś chodzi o względy zdrowotne, każdy z nas miał pewnie do czynienia z osadzającym się kamieniem. To są właśnie cenne minerały, w tym biopierwiastki, takie jak wapń oraz magnez.
Co jeśli jednak nie jesteśmy pewni naszej kranówki? Badanie wody można zlecić samodzielnie. Do wyboru mamy dwie możliwości. Jedna polega na wykupieniu takiej usługi w firmie zajmującej się uzdatnianiem wody. Pojawiają się jednak opinie, że badania te obarczone są dosyć dużym błędem, ponieważ zazwyczaj firmy posługują się uniwersalnymi testerami. – Lepszym i bardziej sprawdzonym sposobem na wykonanie takich analiz będzie zlecenie badania składu wody w laboratorium Sanepidu. Może to zrobić każdy, wystarczy jedynie odszukać akredytowane laboratorium lub skorzystać z usług laboratorium placówek naukowych – tłumaczy Łukasz Grobelkiewicz ekspert z firmy PROEKO JP. Takie specjalistyczne badanie to wydatek rzędu od 150 do nawet 400 zł.
Istnieją jeszcze inne, bardziej domowe sposoby na sprawdzenie jakości naszej wody. Możemy użyć do tego naszych zmysłów. Często już na etapie samej obserwacji jesteśmy w stanie wyciągnąć konkretne wnioski. Niekiedy woda jest bardzo mętna, daleka od przyjmowanego w naturalnych warunkach odcienia błękitu. W skrajnych przypadkach znajdujące się w niej zanieczyszczenia widoczne są nawet gołym okiem. Jeśli występuje w niej nadmiar związków chemicznych, woda może przybierać specyficzny, zielono-żółty odcień. Również jej zapach może być sygnałem ostrzegawczym dla domownika – jeśli jest bardzo nieprzyjemny, charakterystyczny, świadczy to o dużej liczbie znajdujących się w niej bakterii i drobnoustrojów. I wreszcie smak, nietypowy może być wskaźnikiem obecności potencjalnych szkodliwych substancji. Pamiętajmy jednak, że badanie kranówki metodą organoleptyczną zawiera w sobie duży pierwiastek błędu. Dzieje się tak dlatego, ponieważ do wody dostaje się szereg niewyczuwalnych zmysłami związków chemicznych, zarówno organicznych, jak i nieorganicznych. W tej sytuacji warto sięgnąć po bardziej sprawdzone rozwiązania.
– W wielu marketach budowlanych dostępne są specjalne testery, które pozwolą ocenić twardości ogólnej wody, odczynu pH oraz zawartości chloru. Cały proces przebiega w prostu sposób - pasek zanurza się w wodzie na 2 sekundy, w temperaturze pokojowej i już po minucie odczytuje wynik. Koszt takiego badania to kilkanaście złotych – przekonuje Łukasz Grobelkiewicz z PROEKO JP. Inne dostępne na rynku testy umożliwiają sprawdzenie poziomu zawartości żelaza w wodzie. W specjalnej fiolce wody zanurzamy na 30 sekund pasek. Po dwóch minutach uzyskany wynik trzeba porównać z tabelką zawartą w opakowaniu.
Co najistotniejsze, wszelkie ogólnopolskie badania dotyczące jakości kranówki dowodzą, że woda w naszych kranach spełnia wszelkie normy, jest całkowicie bezpieczna do spożycia i co niezwykle ważne, można ją pić bez przegotowania. Pora więc zerwać z mitem o nieczystej wodzie płynącej w naszych kranach.
Newseria Lifestyle