Od połowy 2018 roku zarówno ceny kontraktów terminowych na złoto, jak i samego złota pną się w górę i teraz są najwyższe od ponad sześciu lat. Jedne i drugie od początku roku wzrosły już dwucyfrowo, a jednak zdaniem analityków wciąż mają przed sobą perspektywy wzrostu. To wina ucieczki inwestorów do bezpiecznych przystani i spodziewanego po programach pomocowych banków centralnych dla gospodarek wzrostu inflacji.
– Dalsze zwyżki notowań złota są prawdopodobne, głównie ze względu na prognozowane trudności globalnej gospodarki w bieżącym roku. W okresie recesji złoto może być jedną z najbardziej atrakcyjnych form lokowania kapitału – mówi Paweł Grubiak, prezes zarządu i doradca inwestycyjny w Superfund TFI. – W ostatnich tygodniach na szerokim rynku finansowym zmienność była podwyższona, a złoto nie było wyjątkiem. Wahania notowań kruszcu wynikały z wielu czynników, w tym głównie z dynamicznie zmieniającej się wartości amerykańskiego dolara. Gdy ten silnie zyskiwał na wartości, notowania złota kierowały się w dół.
Jednak korelacja ta przestała mieć znaczenie, gdy inwestorzy jak zwykle w czasach niepewności zaczęli kierować swoje pieniądze w stronę aktywów uważanych za pewne w kryzysie, takich jak frank szwajcarski czy właśnie złoto. W ostatnich dniach ceny kruszcu rosły, pomimo że zyskiwał także dolar, co świadczy o apetycie inwestorów na zakup kruszcu. Hossa na rynku złota trwa już prawie dwa lata. Od sierpnia 2018 roku do teraz jego ceny wzrosły o ponad 45 proc. i w ostatnich dniach przekroczyły poziom 1770 dol.
– Popyt na złoto wynika m.in. ze wspomnianego statusu tego kruszcu jako bezpiecznej przystani na rynkach finansowych. Złoto jest negatywnie skorelowane z notowaniami głównych indeksów giełdowych, a dodatkowo jest traktowane jako jedno z lepszych zabezpieczeń przed inflacją – tłumaczy Paweł Grubiak. – Ponadto warto mieć na uwadze psychologiczną rolę złota. To symbol bogactwa, statusu i bezpieczeństwa już od tysiącleci. Złoto jest uniwersalnym, jednolitym środkiem przechowywania wartości, z łatwością można je przechowywać w formie fizycznej przez wiele lat. Na tle innych surowców jest w mniejszym stopniu traktowane jako surowiec przemysłowy, a w większym jako surowiec inwestycyjny.
Jego zdaniem mimo wahań cen wyraźny ruch w górę po raz pierwszy od dłuższego czasu tworzy okazję do kontynuacji trendu wzrostowego. Na razie na rynkach finansowych nastąpiła poprawa nastrojów i odreagowanie na rynkach akcji. Jednak efekty kwarantanny dla całej globalnej gospodarki będą szacowane z opóźnieniem i pesymizm związany z recesją dopiero może się na rynku pojawić. A jeśli notowania głównych indeksów akcyjnych z powrotem skierują się w dół, to stworzą bardzo dobrą okazję do zwyżek cen złota. Niepokój ekonomistów musi też budzić przewidywany wzrost inflacji po tym, gdy banki centralne zwiększyły płynność banków komercyjnych i firm na wielobilionową skalę..
– Niedawne zamknięcie rafinerii złota w Szwajcarii zrodziło pytania o dostępność złota fizycznego na globalnym rynku. Jednak rafinerie powoli wracają do działalności operacyjnej, a przestój prawdopodobnie jest jedynie tymczasowy – uspokaja prezes Superfund TFI. – Na razie nie ma istotnego zagrożenia tym, że złota na globalnym rynku zabraknie, ale jeśli będziemy mieli do czynienia z dotkliwą recesją w światowej gospodarce, to należy liczyć się z tym, że popyt na ten kruszec może istotnie wywindować ceny.
Newseria Biznes