Mleko w skupie drożeje, rosną ceny zbytu produktów mlecznych w Polsce i na świecie - powiedział PAP szef związku spółdzielni mleczarskich Waldemar Broś. Choć z punktu widzenia branży sytuacja się poprawia, dla konsumentów oznacza to większe wydatki.
Ceny serów i masła wzrosły w Polsce pod wpływem "dobrej światowej koniunktury" - to, co się dzieje na innych rynkach przekłada się bowiem na rynek krajowy - poinformował prezes Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich Waldemar Broś.
"Jeśli ceny na rynkach zewnętrznych rosną, to musiało się to przełożyć na wzrost cen na rynku krajowym" - wyjaśnił. Zaznaczył, że krajowe ceny nie zmieniają się jednak w takim samym stopniu, jak ceny w eksporcie. To, co zarabia branża na sprzedaży zagranicznej - jak wskazał - "dokładane" jest do rynku wewnętrznego. Oznacza to, że w kraju ceny rosną wolniej, "bo zbyt duży wzrost cen produktów mleczarskich mógłby ograniczyć zakupy i nastąpiło by zahamowanie wzrostu spożycia mleka" - tłumaczył. Prezes podkreślił, że eksport dla branży jest istotny, bo 40 proc. produktów mleczarskich trafia za granicę.
Również Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ) wskazuje na poprawę koniunktury na krajowym rynku mleka, głównie pod wpływem wzrostu światowych cen artykułów mlecznych. Rosną ceny mleka surowego i produktów jego przerobu, poprawia się też opłacalność eksportu przetworów mlecznych.
Według IERiGŻ, w handlu detalicznym ceny przetworów mlecznych we wrześniu br. były średnio o 0,2 proc. wyższe niż w sierpniu. Cena zbytu masła w kostkach we wrześniu w stosunku do sierpnia wzrosła jednak o 9 proc., a w ciągu roku o 20 proc. W podobnym stopniu podrożały sery żółte (gouda) - odpowiednio o 8,3 proc. i 22 proc. Z danych GUS wynika natomiast, że cena detaliczna masła wzrosła w ciągu roku o 5,8 proc. (we wrześniu masło podrożało o 4 proc.), a sera - 0,2 proc. (o 3,9 proc.).
Zdaniem Brosia ceny zbytu nie są powiązane z cenami detalicznymi. "Gdy w kryzysie ceny zbytu produktów mleczarskich spadały, to wcale to się nie przekładało na niższe ceny w handlu" - powiedział.
Prezes wskazał, że na rynku mleka kryzysy pojawiają się co 4-5 lat. Jak mówił, podczas kryzysu na rynku mleka cześć spółdzielni mleczarskich sprzedawała produkty poniżej kosztów ich wytworzenia, co generowało ogromne straty. Dlatego obecnie trzeba odbudować naruszone fundusze, w oparciu o które mleczarnie działają. Chodzi o fundusz zasobowy, który tworzy się z zysku po to, by pokrywać straty w okresach dekoniunktury - wyjaśnił.
Z danych GUS wynika, że we wrześniu za 1 hl (100 litrów) mleka płacono rolnikom średnio 111,81 zł, tj. o 6,6 proc. więcej niż w sierpniu. Natomiast w październiku za hektolitr mleka (100 litrów) płacono w skupie średnio 120,29 zł, czyli o 7,6 proc. więcej niż przed miesiącem i o 7,4 proc. niż przed rokiem.
W ubiegłym roku spółdzielnie za mleko płaciły rolnikom więcej, niż wynikało to z sytuacji rynkowej i osiąganych przychodów z rynku. Chodziło o niedopuszczenie do dalszych strat producentów mleka i wycofywania się rolników z jego produkcji - tłumaczył prezes związku.
Zdaniem Brosia, przyczyną wahań cen produktów mleczarskich na świecie mogą być spekulacje rynkowe. "Poprawy sytuacji rynkowej nie da się wytłumaczyć w logiczny sposób. Prawdopodobnie na koniunkturę na rynku mleka wpływa kapitał spekulacyjny" - stwierdził prezes Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich.
(PAP)