Branża drobiarska musi szybko uporać się z ptasią grypą, by wznowić eksport drobiu do krajów pozaunijnych - powiedział dyrektor Krajowej Rady Drobiarstwa (KRD) Łukasz Dominiak. Szczególnie ważne jest odzyskanie rynków w Chinach, RPA, Tajwanie i Japonii - dodał.
Po wykryciu wirusa, kraje pozaunijne wstrzymały import drobiu z naszego kraju. Jest to dotkliwe dla branży, ale Polska głównie eksportuje drób do Unii Europejskiej, gdzie trafia ok. 75 proc. sprzedawanego drobiu - poinformował na spotkaniu z dziennikarzami dyrektor KRD.
Nasz kraj od 2014 r. jest największym producentem mięsa drobiowego w UE. W 2016 r. produkcja wyniosła ponad 2,5 mln ton. Napędza ją głównie eksport. Ok. 40 proc. całej produkcji trafia do zagranicznych odbiorców, w sumie w ub.r. wywieziono ponad 1 mln ton mięsa drobiowego. Dominiak podkreślił jednak, że najważniejszy dla branży jest krajowy rynek.
Jak mówił, Polska jest bardzo konkurencyjna cenowo, dodatkowo liczy się wysoki standard produkcji, dzięki czemu branża zdobyła rynek unijny. Do UE sprzedawane są głównie bardziej szlachetne części kurczaków, np. filety z piersi. Dlatego tak ważne było pozyskanie innych rynków zbytu, gdzie można było wywozić inne elementy. "Otwarcie rynków Tajwanu i RPA w 2016 r. dawało branży oddech na powiększenie eksportu, na zagospodarowania nadwyżki produkcji" - wskazał Dominiak.
Jego zdaniem, teraz przed branżą stoi zadnie opanowania grypy ptaków poprzez przekonywanie hodowców do rygorystycznego przestrzegania zasad bioasekuracji.
Dyrektor podkreślił, że wznowienie eksportu zależy od państw importujących drób. "Z każdym z państw mamy niezależne bilateralne relacje i spisane zasady współpracy, w zasadzie powinna być respektowana zasada regionalizacji" - powiedział. Zasada ta polega na tym, że drób jest wysyłany z regionów kraju, w których nie ma ptasiej grypy. Jednak państwa nie zawsze godzą się na regionalizację - tak jest np. w przypadku Chin.
Tymczasem - według Dominiaka - Chiny i RPA to najbardziej perspektywiczne rynki. W ubiegłym roku w Chinach KRD otworzyła swoje przedstawicielstwo, licząc na ekspansję na tamten rynek. Jednak na razie ptasia grypa pokrzyżowała te plany.
Zdaniem dyrektora departamentu analiz ekonomicznych BGŻ BNP Paribas Michała Koleśnikowa, obecnie trudno jest prognozować, jak zmieni się w tym roku eksport, produkcja czy ceny drobiu. To w dużym stopniu zależy od przebiegu grypy ptaków w Polsce i w UE.
W ocenie eksperta, prawdopodobnie produkcja drobiu spowolni, przyrost będzie mniejszy niż w ubiegłym roku (12 proc.). Jeżeli chodzi o ceny, to jeżeli z powodu grypy w innych krajach unijnych produkcja spadnie, to ceny mogą nawet wzrosnąć. Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że ceny drobiu w ub.r. były bardzo niskie. Jeżeli zaś chodzi o konsumpcję, to - według niego - raczej nie spadnie.
Ekspertka KRD, lekarz weterynarii Aleksandra Porada zauważyła, że ptasia grypa panuje nie tylko w Polsce, ale również w wielu innych krajach UE, np. we Francji jest 466 ognisk, a na Węgrzech ponad 230. W sumie do 13 marca br. w UE stwierdzono 1029 ognisk ptasiej grypy.
Porada wyjaśniła, że formalnie, według przepisów Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt (OIE), kraje powinny otworzyć rynek po trzech miesiącach od likwidacji ostatniego ogniska, ale w praktyce wznowienie importu następuje znacznie później, np. Stany Zjednoczone mogły sprzedawać drób do Chin dopiero po dwóch latach od zwalczenia grypy ptaków.
Profesor Piotr Szeleszczuk ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, zapewnił, że grypa ptaków jest niegroźna dla ludzi, a zniszczenie tego wirusa jest bardzo łatwe. Szybko ginie on w wysokich temperaturach.
Ptasia grypa pojawiła się w Polsce na początku grudnia 2016 r., obecnie stwierdzono już 64 ogniska tej choroby u drobiu domowego. Wirus pojawił się zarówno w dużych fermach, jak i w małych gospodarstwach. Chorobę odnotowano w 12 województwach. Grypa u ptactwa domowego nie wystąpiła dotychczas w województwie lubelskim, łódzkim, pomorskim i zachodniopomorskim. Dotychczas na likwidację ognisk weterynaria wydało 80 mln zł - poinformowała Porada.
Według KRD, grypa dotknęła najbardziej producentów: indyków, piskląt jednodniowych i jaj wylęgowych.
(PAP)