Będzie rozpisany konkurs na prezesa stadniny koni arabskich w Janowie Podlaskim - potwierdził prezes Agencji Nieruchomości Rolnych Waldemar Humięcki. Nie powiedział jednak kiedy konkurs zostanie rozpisany. Jak zaznaczył, nie wyobraża sobie powrotu byłego prezesa.
"Społeczeństwo oczekuje, że będą równe osobowości jak pan Marek Trela (b.prezes stadniny w Janowie czy Jerzy Białobok (b. prezes stadniny w Michałowie), były tylko dwie takie stadniny, trzecia - to Białka - i oni mieli 20-letnie doświadczenia, w związku z tym porównywalnych osób na pewno nie będzie" - powiedział dziennikarzom w środę prezes ANR.
Poinformował, że trwają rozmowy na ten temat z ministerstwem rolnictwa, ustalane są kryteria, interesujące będą wnioski i zalecenia z pierwszego spotkania Rady ds. Hodowli Koni w Polsce. Takie spotkanie ma się odbyć w przyszły poniedziałek.
Na pytanie czy będzie powołany nowy pełniący obowiązki szefa stadniny w Janowie, Humięcki dał do zrozumienia, że raczej nie, bo na miejsca obecnego pełniącego obowiązki prezesa Marka Skomorowskiego też trzeba by powołać osobę pełniącą obowiązki, a powinien być to nie gorszy kandydat, a o taką osobę jest trudno.
Skomorowski oddał się w poniedziałek do dyspozycji prezesa ANR.
Humięcki dodał, że trwa postępowanie prokuratorskie, więc "nie należy podejmować pewnych decyzji zbyt pochodnie, bo on już pewne rzeczy wszczął, pewne ustalił".
Pytany, czy wyobraża sobie powrót Marka Treli na prezesa stadniny, Humięcki odpowiedział, że nie. Jeśli chodzi o prezes Trelę, to są dokumenty, które świadczą o niegospodarności - podkreślił.
Mówiąc o sprawie znalezionych substancji w paszy, które prawdopodobnie zaszkodziły klaczy Amrze zaznaczył, że sprawę zatrucia paszy bada prokuratura. Wyjaśnił, że pasza została zgromadzona na cały okres chowu, od tej zabezpieczonej paszy zostały pobrane próbki. Dodał, że próbki paszy zostały pobrane także w przypadku zgonu Pianissimy i Prerii.
Prezes ANR powiedział, że w paszach znaleziono leki, które były dodawane do pasz dla drobiu w celu przeciwdziałania biegunce, natomiast zdaniem biegłych, w stadninie taka pasza mogła być trucizną. Podkreślił, że wszystkie wątki powinny być zbadane. Jak mówił, końmi zajmowały się te same osoby co wcześniej. Dodał, że w ostatnich latach w stadninie w Janowie padły 52 konie.
Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel poinformował w środę dziennikarzy, że Rada ds. hodowli koni zajmie się oceną stanu istniejące, ma też określić cele, jakie chcemy osiągnąć i środki na ten cel.
"Część państwowych stadnin realizuje już programy hodowlane, chcemy by był to program krajowy” - powiedział Jurgiel. Zwrócił też uwagę, że programy te są dofinansowywane przez budżet. "Trzeba to jednym dokumentem rządowym, strategicznym uregulować i to jest nasz obowiązek, musimy zadbać o to by Polska w tym obszarze nie traciła" - zaznaczył. Dodał, że dotychczas takiego dokumentu nie było.
Szef resortu rolnictwa zapytany o powołanie nowego prezesa w stadninie w Janowie Podlaskim odparł, że o tym decyduje prezes ANR, który jest organem właścicielskim. Jurgiel dodał, że nie wyobraża sobie powrotu Marka Treli do Janowa, gdyż nowe fakty, które wypłynęły i które podał podczas wtorkowej konferencji prasowej wskazują na to, że tam były nieprawidłowości.
Minister zaznaczył, że nie będzie ich oceniał, przed zakończenie pracy prokuratury. Podał przykład, że w czerwcu ubiegłego roku weterynarz wskazał na chorobę Amry i zaleciłby jej nie pokrywać, a ona jedna została pokryta.
W środę Prokuratura Okręgowa w Lublinie, prowadząca śledztwo w sprawie nieprawidłowości w tej stadninie podała, że w próbkach paszy zabezpieczonych w Janowie Podlaskim po padnięciu klaczy Preria stwierdzono substancje farmakologiczne, koksydiostatyki, ale w dopuszczalnej ilości. Pobrano też próbki pasz po padnięciu Amry. Natomiast we wtorek w Janowie Podlaskim policjanci zabezpieczyli do badań dodatkowe próbki pasz, podawanej innym koniom. Wyniki tych badań mają być znane za kilka tygodni.
(PAP)