W rolnictwie udawanie, że klimat się nie zmienia, to jeden z najgorszych scenariuszy. W obliczu klimatycznych zmian być może rolnicy będą zmuszeni wprowadzać nowe odmiany roślin, a konsumenci być może zwrócić się ku produkcji roślinnej - mówi PAP agrometeorolog prof. Zbigniew Szwejkowski.
Agrometeorolog prof. Zbigniew Szwejkowski z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w rozmowie z PAP pytany był, jak w Polsce zmiany klimatu wpływają na rolnictwo. Na wstępie naukowiec zaznaczył, że na to, w jakim tempie zmieniać się będzie klimat, wpływ ma polityka klimatyczna.
"Chodzi o to, by nie dopuścić do wzrostu temperatury ponad średni poziom sprzed rewolucji przemysłowej o 1,5, a maksymalnie 2 stopnie C. W scenariuszu łagodniejszych zmian, możliwości adaptacyjne przyrody powinny być wystarczające. Jeśli jednak tę granicę przekroczymy, zmiany klimatu mogą następować w skali dramatycznej. Wtedy rozmowa o tym, jak wyglądać będzie rolnictwo, jest bezzasadna" - tłumaczy naukowiec.
Pytany, czy rolnicy powinni reagować na ocieplanie się klimatu odpowiada: "Oczywiście. Udawanie, że nic się nie dzieje i że sytuacja jest pod kontrolą, to najgorszy z możliwych scenariuszy".
Jak wyjaśnia prof. Szwejkowski, w Polsce w związku ze zmianami klimatu np. wydłuża się okres wegetacyjny roślin. A więc czas ze średnią temperaturą dobową powyżej 5 stopni C. "Te przyrosty są już rzędu miesiąca w stosunku do sytuacji z lat 50-60. XX wieku" - mówi naukowiec.
To akurat dobry sygnał. Dzięki wydłużonemu okresowi wegetacyjnemu jest teraz w Polsce szansa na uzyskiwanie efektywniejszych plonów. "Kiedyś rolnik mógł się spodziewać, że pokrywa śnieżna pojawi się koło listopada, a śnieg zalegać będzie aż do kwietnia" - podaje przykład naukowiec. A teraz, kiedy jest ciepła jesień, łagodna zima i wiosenna pogoda przychodzi szybciej, "można wprowadzać odmiany, które są w stanie efektywniej wykorzystać dłuższy okres wegetacji i dać lepsze plony. A to przekłada się na konkretne korzyści" - opowiada agrometeorolog.
Jako przykład wykorzystania tych nowych możliwości przez rolników naukowiec podaje w Polsce wprowadzanie do uprawy coraz efektywniejszych odmian kukurydzy - rośliny ciepłolubnej.
Podkreśla jednak: "Nie powinniśmy patrzeć hurraoptymistycznie na zmiany klimatu. Teraz akurat zmiany związane z ociepleniem klimatu kształtują się dla nas całkiem korzystnie. Ale nie musi być tak zawsze".
Oczywistą konsekwencją zmian temperatury w Polsce może być - mówi prof. Szwejkowski - pogłębienie się deficytu wody. Rozmówca PAP zwraca uwagę na pojawiające się w Polsce w ostatnich latach susze. Jak mówi jeszcze niekoniecznie muszą one świadczyć o tym, że zmiany klimatu łączyć się będą w Polsce ze zmniejszeniem opadów. "Temu trzeba się przyglądać dłużej, żeby zawyrokować, czy to jedna z krótszych faz czy rzeczywiście to wynik zmian klimatu" - komentuje badacz.
Jeśli bowiem okaże się, że klimat w Polsce pustynnieje, konieczne mogą stać się np. inwestycje związane ze sztucznym nawadnianiem.
"Kiedy nie będzie już wątpliwości, w którą stronę zmierza klimat Polski, trzeba będzie wprowadzić - poza ewentualnym nawadnianiem - politykę doboru roślin, które w konkretnych warunkach będą najlepiej funkcjonowały. Nie sztuką jest uprawiać to, co się zawsze uprawiało i narzekać, że warunki są nieodpowiednie" - mówi prof. Szwejkowski.
Wyjaśnia, że w warunkach mniejszych zasobów wody trzeba zmienić kierunki produkcji. Agrometeorolog radzi rolnikom, by w tym zakresie korzystali z fachowej pomocy ośrodków doradztwa rolniczego i instytucji branżowych i naukowych działających na rzecz rolnictwa. "Tam wiele robimy, by uświadomić rolników, że zmiany w środowisku zachodzą i jak na nie odpowiadać" - opowiada naukowiec.
Jego zdaniem z czasem przy zmieniającym się klimacie - zwłaszcza, jeśli trzeba będzie wprowadzić sztuczne nawadnianie, nieuniknione będzie zwiększenie kosztów produkcji w rolnictwie. "Koszty zaczną rosnąć. A to odbije się na cenach" - opowiada.
Według niego koszty produkcji mięsa mogą z czasem tak wzrosnąć, że jako konsumenci będziemy musieli w większym stopniu zwrócić się ku produkcji roślinnej.
Ludwika Tomala (PAP)