Ulica nie jest dobrym miejscem na rozwiązywanie rolniczych problemów - skomentował PAP wtorkowy protest minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Podkreślił, że miejscem do rozmów jest "Porozumienie Rolnicze".
Około 100 rolników zrzeszonych w Komitecie Obrony Polskiego Rolnictwa i Hodowców Zwierząt protestowało we wtorek pod sejmem. Rolnicy domagali się podniesienia wydatków państwa na rolnictwo do poziomu 1,2 proc. PKB, oddłużenie rolnictwa, wstrzymanie egzekucji wobec gospodarstw rolnych, powołanie Państwowej Inspekcji Jakości i Kontroli Żywności. Wyrażali też sprzeciw wobec nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt autorstwa Krzysztofa Czabańskiego i Pawła Suskiego (chodzi głównie o dwa artykuły – 7 i 37, które upoważniają przedstawicieli organizacji społecznych do wejścia na teren prywatnej posesji bez zgody lub pomimo sprzeciwu właściciela).
Minister nawiązując do protestu rolników, przypomniał, że kilka dni temu, pod patronatem Prezydenta RP, odbyło się spotkanie inauguracyjne Porozumienia Rolniczego, w którym uczestniczyło 168 organizacji i związków rolniczych, a także reprezentanci przetwórców, handlowców i konsumentów.
"Formuła Porozumienia Rolniczego, w ramach którego będą działały zespoły problemowe jest właściwym miejscem do wypracowania niezbędnych rozwiązań" - zaznaczył szef resortu rolnictwa dodając, że "w ciągu najbliższych kilku tygodni zespoły problemowe mają przedstawić propozycje konkretnych działań, które zostaną przełożone na rozwiązania prawne".
Ardanowski odnosząc się do sprzeciwu rolników wobec projektu ustawy o ochronie zwierząt zaznaczył, "nie ma jeszcze ostatecznej wersji projektowanych zmian", ale minister uważa, że "nie można dopuścić do tego, by przedstawiciele organizacji proekologicznych, nawet wychodząc z najszlachetniejszymi intencjami, mogli zastępować organy kontrolne państwa i narzucać swoją ingerencję w gospodarstwach i na fermach".
"Nie godzę się również na to, by poprzez projektowane zapisy ustawy dotyczące hodowli psów i kotów rasowych, eliminować z organizowania hodowli istniejące organizacje hodowców, zapewniając nieuprawniony monopol tylko niektórym z nich" - powiedział PAP Ardanowski.
Anna Wysoczańska (PAP)