Od jutra podatek VAT na usługi internetowe wrośnie do 22 proc. Ale nie dla wszystkich. Studenci, szkoły i zwykli użytkownicy Internetu będą zwolnieni z płacenia VAT-u. Czy dzięki temu za dostęp do sieci zapłacimy mniej? Niekoniecznie.
Posłowie uchwalając Ustawę o VAT w części dotyczącej usług internetowych chcieli tak podwyższyć stawkę podatku, by ceny dostępu do sieci nie wzrosły. Postanowili zatem obłożyć daniną tylko tych, którzy takie usługi dostarczają - providerów, kafejki internetowe, telewizje kablowe itp., a zwolnić użytkowników, w szczególności uczniów, studentów, placówki oświatowe. Zwolnione zostały także "usługi na dostęp wdzwaniany i szerokopasmowy dla użytkowników indywidualnych nieprowadzących działalności gospodarczej", czyli w gruncie rzeczy dla wszystkich użytkowników, którzy nie prowadzą firm zajmujących się sprzedażą dostępu do sieci. Pomysł był taki, żeby podnosząc stawkę VAT nie doprowadzić do podwyżki cen za korzystanie z Internetu.
- Ustawa o VAT jest świadectwem nierozsądku i populizmu posłów - mówi Jacek Niwicki, wicedyrektor Cyfronetu.
Posłowie zwalniając użytkowników sieci z podatku VAT wyrządzili im niedźwiedzią przysługę. Zwolnienie usługi z podatku oznacza, że dostawca nie może odliczyć podatku od własnych wydatków i w efekcie ponosi wyższe koszty działania. Możliwość taka istnieje, gdy stawka wynosi 0 proc. Zwolnienie podatkowe nakłada na dostawców dodatkowe koszty: sami kupują usługę polegającą na sprzedaży dostępu do Internetu, płacąc 22-proc. VAT, ale "towar" sprzedają odbiorcy w cenie netto.
Zdaniem Jacka Niwickiego firmy mają dwa wyjścia z sytuacji: albo podniosą ceny, albo utrzymają je na obecnym poziomie kosztem swojej marży. Na to drugie rozwiązanie pozwolić mogą sobie tylko duzi dostawcy, jak np. TP SA, ale i oni z czasem z pewnością zaczną więcej liczyć sobie za dostęp do Intenrnetu.