Przepis, który pozwala zabijać zdziczałe psy i koty przebywające bez opieki człowieka na terenie obwodów łowieckich w pobliżu zabudowań mieszkalnych, kłóci się z filozofią ustawy o ochronie zwierząt. Narusza też zasadę ochrony własności - uważa prof. Andrzej Zoll, rzecznik praw obywatelskich.
W liście do ministra rolnictwa Adama Tańskiego rzecznik kwestionuje art. 33a ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (Dz.U. nr 111, poz. 724 ze zm.), który stanowi, że zdziczałe psy i koty przebywające bez opieki i dozoru człowieka na terenie obwodów łowieckich w odległości większej niż 200 m od zabudowań mieszkalnych i stanowiące zagrożenie dla zwierząt dziko żyjących (w tym zwierząt łownych) mogą być zwalczane przez dzierżawców lub zarządców obwodów łowieckich. Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt w Ostrzeszowie (SPZ), do którego protestu przyłączył się RPO, wątpi, czy myśliwi mogą prawidłowo ocenić odległości określone w tych przepisach. Myśliwi nie mogą też stwierdzić, czy zwierzę, do którego strzelają, jest zdziczałe albo zagraża innym zwierzętom dziko żyjącym. Ostrzeszowskie SPZ ma wiele dowodów strzelania przez myśliwych do zwierząt domowych przy zabudowaniach i w obecności dzieci. Doniesienia w takich sprawach, kierowane do prokuratury, nie odnoszą jednak skutku. RPO uważa, że wprawdzie własność nie jest w Polsce prawem bezwzględnym i może być – zgodnie z art. 64 konstytucji – ograniczona, jednak tylko przez ustawę i w takim tylko zakresie, w jakim nie narusza to jej istoty.
Ustawa o ochronie zwierząt nakazuje wszystkim – co do zasady – poszanowanie, ochronę i opiekę nad zwierzętami, które nie mogą być postrzegane jako rzeczy, ale jako istoty żyjące, zdolne do odczuwania cierpienia. Także zwierzęta bezdomne powinny mieć zapewnioną opiekę, a gminy powinny je wyłapywać. Dalsze postępowanie z wyłapanymi zwierzętami zależy od uchwały rady gminy po uzgodnieniach z powiatowym lekarzem weterynarii i organizacjami chroniącymi zwierzęta. Ustawa nie definiuje jednak pojęcia "zwierzę zdziczałe", a dopuszczając możliwość uśmiercania zwierząt precyzyjnie określa przypadki (w art. 33 ust. 1), kiedy życie zwierzęcia musi ustąpić innym dobrom chronionym. Nawet jednak w tych przypadkach przyjęto jako zasadę uzyskanie uprzedniej zgody właściciela, a w przypadku braku takiej zgody – orzeczenia weterynarza. Wobec takiej sytuacji art. 33a budzi wątpliwości i stanowi wyłom w całej filozofii ustawy – uważa prof. A. Zoll.