Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Zrzućmy winę na rolników

26 października 2012
Co jakiś czas wraca w mediach temat likwidacji Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego i zniesienia różnych rzekomych przywilejów, jakie z budżetu państwa fundujemy rolnikom. Na te przywileje pomstował "Dziennik Gazeta Prawna", krytykując zarówno system rolniczych składek zdrowotnych, jak i ubezpieczeń emerytalno-rentowych.
Ale ta antykrusowska kampania trwa już od dawna, a najbardziej konsekwentna jest w niej "Gazeta Wyborcza". Rolnicy często są wręcz oskarżani o rozwalanie finansów publicznych, życie na koszt reszty społeczeństwa, a różni eksperci radzą zlikwidowanie KRUS i wciągnięcie rolników do ZUS. Zanim jednak ktoś takiemu pomysłowi przyklaśnie, powinien przyjrzeć się liczbom, a z tych wynika, że ubezpieczenia rolnicze nie są tak dużym obciążeniem dla państwa, jak twierdzą niektórzy ekonomiści i publicyści.

Spójrzmy najpierw na udział KRUS i ZUS w budżecie państwa. Jeszcze na początku poprzedniej dekady na obie instytucje wydawaliśmy po około 10 proc. wydatków budżetowych, teraz udział rolniczej Kasy zmalał do niespełna 5 proc. (około 16 mld zł), podczas gdy dotacja do ZUS stanowi już ponad 12 proc. budżetu (40 mld zł). Ale pamiętajmy i o tym, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych musi się ratować kredytami bankowymi, bo minister finansów Jacek Rostowski nie chce wypłacić ZUS-owi takich dotacji, jakich on potrzebuje, aby wypłacić świadczenia wszystkim uprawnionym. Wszystko po to, żeby deficyt budżetowy na papierze był o te kilka miliardów złotych niższy. A w przyszłości będziemy musieli wydawać na dopłaty do emerytur i rent pracowniczych jeszcze więcej, bo problemy demograficzne w większym stopniu dotkną miasto niż wieś i płacących składki będzie szybko ubywać.

Co równie istotne, dotacja budżetowa na jednego świadczenioborcę w KRUS jest niższa niż w zakładzie ubezpieczeniowym dla "miastowych". To skutkuje m.in. tym, że średnia emerytura rolnicza to 800 zł, a ta wypłacana przez ZUS - 1800 złotych.

Likwidacja KRUS nie pomoże finansom publicznym, które rzeczywiście są w opłakanym stanie, ale z winy obecnego rządu. Gdy Donald Tusk obejmował władzę, dług publiczny wynosił 527 mld zł, a na koniec czerwca tego roku jest to już prawie 843 mld zł (wiele miliardów minister Rostowski sprytnie poukrywał i wielu finansistów uważa, że nasze rzeczywiste zadłużenie publiczne przekroczyło już 1 bln zł). Sama obsługa tego długu będzie kosztować nas w najbliższych latach prawie 40 mld zł rocznie, czyli kilka razy więcej niż wynosi dopłata do rolniczych ubezpieczeń społecznych. I to jest nasz prawdziwy problem, a nie dotacje do KRUS.



POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę