Niewykluczone, że pod koniec listopada zostaną zamknięte wszystkie giełdy towarowe. Teraz wszystko w rękach posłów, którzy mają bardzo mało czasu, żeby znowelizować odpowiednią ustawę.
Ustawa o giełdach towarowych miała na celu dostosować polskie giełdy do wymogów Unii Europejskiej. Przepisy, które wchodzą w życie już 27 listopada mówią, że towarowe domy maklerskie muszą otrzymać licencję z Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Do tej pory żaden dom maklerski nie wystąpił o taką licencję. Dlaczego? Otóż warunkiem jej otrzymania jest przekształcenie się w spółką akcyjną. Zgodnie z kodeksem handlowym minimalny kapitał takiej spółki musi wynosić 0,5 mln zł. Firm działających na giełdach towarowych nie stać na to.
To z kolei oznacza nie mniejsze kłopoty dla samych giełd, które także nie mogą ubiegać się o podobną licencje. Warunkiem jej otrzymania jest bowiem posiadanie przynajmniej 6 akredytowanych domów maklerskich. Koło się zamyka, a w efekcie pod koniec listopada z rynku może zniknąć towarowy obrót płodami rolnymi.
Jedyną szansą ratunku jest szybka nowelizacja ustawy o giełdach towarowych. W Sejmie jest już projekt złożony przez posłów PSL, który zakłada, że giełdy towarowe i biura maklerskie miałyby na dostosowanie się czas do początku 2004 roku. Na ostatnim posiedzeniu także rząd przychylił się do pomysłu posłów. Czy jednak Sejm, który zawiesił obrady do czasu wyborów samorządowych zdąży?