Bardzo chłodno związkowcy przyjęli najnowsze rządowe propozycje zmian w górnictwie – zamknięcia siedmiu kopalń i zwolnienia 35 tys. pracowników. To postęp w stosunku do wcześniejszych propozycji, ale nie możemy się godzić na zwalnianie ludzi z pracy – mówi Andrzej Chwiluk, przewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce. Na dzisiaj związki zaplanowały demonstrację w Katowicach.
Sytuacja górnictwa jest katastrofalna. Kopalnie – choć ostatnia reforma poprawiła ich wyniki – nadal ponoszą duże straty, a ich długi przekroczyły już 22 mld zł. Pięć z siedmiu spółek węglowych jest w tak złej sytuacji finansowej, że najpewniej nawet nie będą mogły skorzystać z oddłużeniowej ustawy wicepremiera Kołodki.
Tymczasem z końcem roku przestaje obowiązywać przygotowany jeszcze w 1998 r. przez rząd AWS-UW program naprawy branży. Bez nowego programu większość kopalń czeka po prostu upadłość – ostrzega wiceminister gospodarki Marek Kossowski. Pracę straci wówczas ponad 100 tys. osób, nie będzie zaś pieniędzy na programy osłonowe.
W poniedziałek Ministerstwo Gospodarki oficjalnie przedstawiło swoje nowe pomysły na górnictwo związkowcom i pracodawcom z Komisji Trójstronnej (to na razie propozycje resortu, które musi jeszcze zaakceptować rząd). Twierdzi, że na reformę trzeba wydać w ciągu czterech lat ponad 4,8 mld zł. Większość pieniędzy miałby dać budżet państwa (nie wiemy, jak do tego pomysłu ustosunkowuje się Ministerstwo Finansów). Resztę – Bank Światowy i same spółki.
Resort chce do końca 2004 roku zlikwidować siedem kopalń. Po jednej z przeznaczonych do likwidacji kopalń należy do Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW) i Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW). Pięć – do pozostałych pięciu spółek węglowych.
Ministerstwo przy wybieraniu kopalń do likwidacji będzie kierowało się trzema kryteriami: zasobami węgla, wynikami finansowymi i bezpieczeństwem. Oznacza to, że likwidacja w pierwszej kolejności czeka kopalnie najstarsze o kończących się pokładach węgla, wydobywające węgiel najdrożej (oba czynniki występują zwykle wspólnie). Całkowicie nowym kryterium jest natomiast bezpieczeństwo. Zamknięcie może dotyczyć zakładów, w których są częste zawały, tąpnięcia, wybuchy metanu. W praktyce nie ma więc kopalń, które nie "podpadałyby" pod któreś z kryteriów – komentuje ten zapis związkowiec.
Na razie ministerstwo nie podaje nazw zakładów do zamknięcia. Nic więc dziwnego, że w większości kopalń nastroje są co najmniej nerwowe. Ludzie boją się, że na likwidacyjny celownik pójdzie ich zakład – mówi Piotr, górnik z kopalni Rydułtowy.
Likwidacja kopalń spowoduje zmniejszenie zatrudnienia w latach 2003-06 o 35 tys. osób (do niespełna 110 tys.). Co zrobić ze zwalnianymi? Dokument przedstawiony Komisji Trójstronnej zawiera tylko ogólnikowe zapisy o "powołaniu biur pomocy zawodowej" i "pozyskiwaniu ofert pracy poza górnictwem". O 12,7 mln ton do mniej niż 90 mln zmniejszy się także wydobycie węgla.
Mniejsza liczba kopalń wymusi reorganizację w górnictwie. Nadal będą działały JSW i KHW oraz samodzielna kopalnia Budryk. JSW w połączeniu z dwiema koksowniami utworzyłaby koncern węglowo-koksowy. KHW mogłaby zaś zostać sprzedana Węglokoksowi (spółka zajmująca się eksportem węgla) lub Południowemu Koncernowi Energetycznemu. W miejsce pięciu spółek resort gospodarki planuje zaś utworzenie z 19 kopalń tzw. Kompanii Węglowej. By mogła ona przetrwać, aż 13,7 mld z prawie15 mld zł ma być umorzonych, rozłożonych na dogodne raty lub zamienionych na akcje i udziały. Z tego 7,6 mld ma być umorzone na podstawie oddłużeniowej ustawy Kołodki.
Wszystkie propozycje mają doprowadzić do tego, by Kompania Węglowa stała się przedsiębiorstwem rentownym (Katowicki Holding Węglowy i JSW są rentowne już teraz). Czy to realne założenie? Resort jest bardzo ostrożny. W latach, w których reforma miałaby obowiązywać (2003-06), kopalnie przynosiłyby straty. Wzrost rentowności zapisany w ministerialnym dokumencie następuje jednak w takim tempie, że rok 2007 górnictwo powinno zakończyć już na plusie.
Według Wacława Czerkawskiego, wiceprzewodniczącego ZZGwP, nowy program oznacza postęp w stosunku do poprzednich propozycji rządu zakładających upadłość branży i zbudowanie na jej gruzach nowych struktur. Nadal jest jednak zły, bo mówi o masowych zwolnieniach.
Podobnie mówią inni działacze. Na wtorek 12 głównych górniczych związków zawodowych (także "Solidarność") zaplanowało manifestację przed Urzędem Wojewódzkim w Katowicach. Część działaczy mówi nawet o "wojnie" z rządem. Proponują odcięcie rządowych budynków od dostaw gazu i elektryczności.