Za oknem pochmurno, zimno i leje, wczoraj spadł nawet grad. Znak to, że nadeszli zimni ogrodnicy, do których w niedzielę dołączy zimna Zośka.
Pankracy, Serwacy, Bonifacy to źli na ogrody chłopacy - tak mówi jedno z przysłów, które w ciągu ostatnich dni sprawdza się doskonale. Zimni ogrodnicy, czyli kilkudniowe gwałtowne ochłodzenie to kaprys majowej pogody, znany od wielu, wielu lat. Skąd taka nazwa?
- Święci z uprawą roślin nie mają bowiem nic wspólnego. Tyle że ich imieniny przypadają, kiedy robi się zimno. Ogrodnicy wzięli się zapewne stąd, że gwałtowne skoki temperatury źle wpływają na wegetację roślin. Tak samo jest z zimną Zośką - tłumaczy Antoni Mosiewicz etnograf z Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu.
- O ochłodzeniu decydują chłodne masy płynącego z północy powietrza - opowiada Barbara Jakubowska, dyżurny synoptyk Białostockiego Biura Prognoz IMGiW. - Mówi się, że to spóźnione wiosenne chłody. Najbliższe noce będą bardzo zimne, nie wykluczam przymrozków. Do tego spore zachmurzenie i opady deszczu.
Działkowcy przygotowani są na gwałtowne oziębienie i ostrożnie wysiewają warzywa i kwiaty.
- Niestety, już przymarzły pączki róż, boję się, żeby kwitnącej czereśni nie spotkało to samo - niepokoiła się Jadwiga Sawicka, właścicielka niewielkiego ogródka. - Dobrze, że nie posadziłam aksamitek, bo one na pewno nie wytrzymałyby dzisiejszego gradu.
Na sadzenie pomidorów, ogórków i buraków przyjdzie czas po zimnej Zośce, czyli w przyszłym tygodniu.
- Wstrzymuję się z posadzeniem selera - opowiada Jolanta Sikorska, która wczoraj odwiedziła swoją działkę. - W ubiegłym roku posadziłam go przed ogrodnikami, po przymrozkach wystrzeliły pędy kwiatowe i do niczego już się nie nadawał. Po zimnej Zośce posadzę także seler, ogórki, które już kiełkują w domu w doniczkach, kabaczki, cukinie i dynię ozdobną.
8320141
1