W ciągu jednej nocy rekordzista stracił ponad 8 ton jabłek. Wysokie ceny owoców w punktach skupu powodują nagminne kradzieże w sadach. Bezsilni są ich właściciele oraz policja, bo złodziei trzeba złapać na gorącym uczynku. Mimo nocnych patroli jabłka wciąż znikają. Związek Sadowników apeluje do właścicieli punków skupu o nie przyjmowanie owoców niewiadomego pochodzenia. A proceder jest prosty.
Przyjeżdżają w nocy samochodami dużą ekipą i po prostu nie dbają o jakość tych jabłek, trzęsą, dlatego tak dużą masę mogą zebrać. W dzień jeżdżą, robią przegląd sadów, gdzie co jest i jak można dojechać, a w nocy przyjeżdżają – opowiada Jan Madej, sadownik z Brzezinek 1.
Giną jabłka a przy okazji niszczone są drzewka. W ciągu jednej nocy nawet z kilku rzędów. Kradzieżom sprzyjają duże odległości od budynków. Nie pilnowane sady, łatwo padają łupem złodziei. Dlatego każdej nocy giną spore ilości owoców.
Podobnie jak z kradzieżą, także i z ich zbytem nie ma niestety większych problemów – skarżą się sadownicy. Brak surowca na rynku powoduje, że każda ilość owoców od razu znajduje nabywcę. Sadownicy winią za to właścicieli punktów skupu, którzy decydują się na odbiór jabłek nawet z podejrzanego źródła.
Witold Piekarniak Związek Sadowników RP: jedyna szansa jest taka, żeby skupy właściwie reagowały na to. My jako Związek Sadowników RP wystąpiliśmy z apelem takim. No i możemy tylko usilnie prosić.
Problemem kradzieży zainteresowała się policja, która zapowiada coraz częstsze kontrole na drogach. Policjanci, którzy pełnią służby nocne, cały czas jeżdżą po terenie okolicznych gmin i napotkane pojazdy, szczególnie dostawcze – są przez nich kontrolowane – zapewnia Tomasz Jeżewski z-ca Komendanta Komisariatu Policji w Warce.
Do tej pory w samym tylko rejonie wareckim, stwierdzono ponad 10 przypadków kradzieży. Problem jest większy, bo część sadowników nie zgłasza strat policji. Tym bardziej, że nikt nie ubezpieczył owoców od kradzieży. Do tej pory zatrzymano tylko jednego sprawcę.
5894328
1
.png)
Zaloguj przez Facebook
