Polacy konsumują znacznie więcej ryb, niż wynosi zdolność produkcyjna naszych łowisk - informuje "Dziennik Polski". Jak wyliczyli sygnatariusze porozumienia OCEAN2012 - w tym tygodniu jeden z naszych rodaków zjadł ostatnią w tym roku polską rybkę. Ekolodzy z różnych krajów Europy z przekorną satysfakcją obchodzą Dzień Zależności Rybnej - wzorem Dnia Wolności Podatkowej ogłaszanego przez gospodarczych liberałów.
- Unia Europejska ma największe i jedne z najobfitszych łowisk na świecie, ale nie udało nam się zarządzanie nimi w odpowiedzialny sposób - mówi Justyna Niewolewska z Fundacji Nasza Ziemia, koordynator krajowy OCEAN2012 Polska. Już od dawna wyławiamy z naszych łowisk więcej i szybciej, niż wynosi ich zdolność do odnowy. Teraz ten problem przenosimy w inne strony świata.
Ekolodzy nieprzypadkowo uaktywniali się właśnie teraz. Unia Europejska przygotowuje wielką reformę wspólnej polityki rybołówstwa. Komisja Europejska wstępnie postuluje m.in. długoterminowe plany zarządzania zasobami rybnymi, regionalizację, system koncesji połowowych i zakaz wyrzucania z powrotem do morza przypadkowo złowionych ryb.
Propozycje KE sceptycznie ocenia polski minister rolnictwa Marek Sawicki. Zrealizowanie kontrowersyjnych pomysłów uznał za mało realne. Być może bardziej optymistycznie do zmian będą nastawieni polscy rybacy, którzy od lat mają problem z tzw. kwotami połowowymi, przyznawanymi w ramach obecnej wspólnotowej polityki rybołówstwa. Na definitywne zmiany przyjdzie jeszcze wszystkim poczekać.