Straty na polach spowodowane przez mroźną zimę w 43 gminach regionu wynoszą 14 mln zł. Ile szkód narobiła wiosenna susza, jeszcze nie policzono. Rolnicy oceniają, że plony będą niższe o 50 proc. niż przed rokiem.
Rzepak mi wymarzł, to go zaorałem i posiałem pszenicę. W maju, kiedy
potrzebny jest deszcz, były upały. Z pszenicy też nic nie będzie – mówi
Andrzej Bawłowicz z Kaczeńca koło Nowogrodu Bobrz. – Mam prawie 400 hektarów.
W tym roku zbiorę o połowę mniej zboża niż zwykle. A podatki muszę zapłacić,
ziarno na siew i nawozy kupić, gospodarstwo utrzymać. Za co?
Dariusz
Sołtysiak z Nieradza koło Żagania od 13 lat gospodaruje na 85 ha. Jest jedynym
rolnikiem we wsi, utrzymującym się z roli. Od Agencji Własności Rolnej Skarbu
Państwa dzierżawi 63 ha. Najwyższe plony zebrałem dwa lata temu –
mówi. Samego żyta miałem pięć ton. Rok temu z powodu suszy, która była
na przełomie czerwca i lipca, zebrałem o 20 procent zboża mniej. W tym roku
plony będą jeszcze niższe. Liczę, że żyta zbiorę najwyżej 2,5 tony. Deszcze,
które padały ostatnio, spowodowały rozwój grzybów, co dodatkowo osłabiło
rośliny.
Nie dość, że niskie plony, to słabej jakości ziarno
– dodaje D. Sołtysiak. – W krótkim czasie dostało za dużo wilgoci. Można by
je uratować stosując opryski. Na hektar trzeba by było wyłożyć po 150
zł. Dwa lata temu rolnik z Nieradza ze sprzedaży plonów uzyskał 30 tys.
zł. Ile w tym roku, boi się kalkulować. Spróbuję załatwić w banku, by
spłatę kredytu obrotowego na 20 tys. zł przełożono mi na drugi rok – mówi. –
Od sześciu lat co kwartał płacę też 1.200 zł kredytu ,,Młody rolnik”. Na to
pieniądze będą musiały się znaleźć. Mam nadzieję, że choć rośliny okopowe się
uratują.
W gminie Skąpe straty rolników z powodu mrozów wyniosły
około 100 tys. zł. A te związane z suszą są o wiele większe – mówi
Violetta Krawiec z Urzędu Gminy. Podobna sytuacja jest w gminie Bojadła.
Na lepszych glebach straty mogą wynieść 30 proc., na gorszych do 90 proc.
Będą kiepskie plony zbóż i okopowych – uważa Marian Obacz z Urzędu
Gminy. Katastrofalna sytuacja jest nie tylko w woj. lubuskim, lecz i w
wielkopolskim oraz zachodniopomorskim. Lubuska Izba Rolnicza i Samoobrona
zwróciły się do wojewody z wnioskiem o ogłoszenie klęski żywiołowej w
województwie.
To nie jest taka prosta sprawa – twierdzi dyrektor wydziału rolnictwa Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gorzowie Wlkp. Jan Rydzanicz. Na razie jesteśmy na etapie powołania komisji, które oszacują straty. Wojewoda zwrócił się do Ministerstwa Rolnictwa z prośbą o rozważenie innych form pomocy niż tylko kredyty klęskowe. Dyrektor Rydzanicz mówi, że rolnicy już mogą korzystać z kredytów klęskowych za wymarznięte uprawy. Kredyt można wziąć, ale przecież trzeba go spłacić, a z czego? – pyta A. Bawłowicz. Na pomoc będą mogli liczyć dzierżawcy ziemi z AWRSP. Jak komisje ocenią stan klęski, będziemy się zastanawiali komu umorzyć lub rozłożyć na raty spłatę czynszu – wyjaśnia dyrektor oddziału agencji w Gorzowie Franciszek Kuncewicz. Gdyby w tym roku Polska była w Unii, rolnicy już dostaliby dopłaty – mówi dyrektor Rydzanicz i dodaje, że po tegorocznej klęsce rolników będzie jeszcze mniej.
Straty w rolnictwie w woj. lubuskim
Komisje szacunkowe badały
straty w 43 gminach spośród 83 w województwie:
- z 48 tys. ha pszenicy
wymarzło 7 tys. ha
- z 13 tys. ha zasiewów żyta nie będzie plonu z 5,4
tys.
- z 6,1 tys. ha jęczmienia „wypadło” 2,5 tys. ha
Szkody
oszacowano na 14 mln zł.