Rząd chce wprowadzić ograniczenia w dostępie do przetargów na państwową ziemię rolniczą. Sprawa wywołuje jednak kontrowersje i nie może liczyć na poparcie innych partii politycznych.
Rząd zamykając jeszcze bardziej dostęp do państwowego zasobu ziemi rolniczej chce w ten sposób promować tych rolników, którzy chcą się rozwijać, ale nie zawsze stać ich na kupno coraz droższych gruntów.
Wojciech Mojzesowicz minister rolnictwa Pis: - Chodzi nam o to, żeby dać szansę gospodarstwo rodzinnym, żeby ograniczyć przetargi, żeby nie dopuszczać osób, które z rolnictwa nie żyją.
Dlatego rząd proponuje, aby obniżyć ustawowy limit powierzchni gospodarstwa rodzinnego z 300 do 100 ha. Oznaczało by to, że do organizowanych przez Agencję Nieruchomości Rolnych przetargów mogliby stawać tylko ci rolnicy, którzy mają nie więcej niż 100 hektarów gruntów.
Kazimierz Plocke – poseł PO – Na dzisiaj jest odpowiedź jasna – jesteśmy przeciwni tym przedsięwzięciom. Stanisław Stec – poseł SLD – Na niektórych województw byłby to projekt adekwatny, ale np. dla województwa opolskiego już mogłoby to być problemem.
Po drugie będą mogli brać w nich udział tylko prawdziwi rolnicy, czyli osoby zameldowane na wsi przynajmniej od trzech lat. Na jednym przetargu będzie można kupić nie więcej niż dwukrotną średnią wielkości gospodarstwa w danym województwie.