Czy to początek kolejnej wielkiej afery spożywczej? Śledczy z Włocławka ustalają, czy zakłady mięsne z Czerniewic (woj. kujawsko-pomorskie) sprzedawały zepsute mięso. Jeśli te informacje się potwierdzą, to na polskie stoły w styczniu i lutym mogło trafić 200 ton przeterminowanego mięsa.
Zakłady mięsne MAT w Czerniewicach powstały w 2001 r. W doskonale prosperującym zakładzie pracowało ponad stu mieszkańców miasteczka. Ale pod koniec ubiegłego roku pojawiły się problemy, a w maju br. zakład ogłosił upadłość. Sprawa wyszła na jaw dopiero teraz, gdyż prokuratura w Sieradzu otrzymała informacje, że w Czerniewicach dochodziło do fałszowania dat ważności mięsa. Już wszczęto w tej sprawie postępowanie. Prowadzi je prokuratura we Włocławku. Mieszkańcy Czerniewic mówią, że od dawna wiedzieli, że jest coś nie tak.
– Ludzie to rzadko kiedy kupowali mięso i wędliny w ich sklepie. Wszystko było takie byle jakie i niesmaczne. Więcej tego wyrzucali niż sprzedawali – mówi starszy pan, który chce pozostać anonimowy.
Inni mieszkańcy także nie mają dobrego zdania o zakładach.
– Smród, jaki dobiegał zza bramy, był nie do opisania. Nie wiem, czy gorzej śmierdziało z oczyszczalni ścieków, czy od tego mięsa – mówi mieszkanka Czerniewic.
W połowie września podczas kontroli nieczynnego zakładu, znaleziono w halach jeszcze 80 ton mięsa. Niestety, nie udało nam się skontaktować z właścicielami firmy. Strona internetowa nie działa, a telefonów nikt nie odbiera.
– 4 lipca wpłynęły do nas dokumenty z prokuratury okręgowej w Sieradzu, która prowadzi odrębne postępowanie, w którym jeden ze świadków złożył zeznania obciążające zarząd zakładów mięsnych MAT. Według jego zeznań w zakładzie w Czerniewicach miało dochodzić do fałszowania dat uboju oraz fałszowania przydatości mięsa do spożycia. Na razie sprawdzamy, czy nie są to pomówienia i prowadzimy postępowanie w sprawie fałszowania dokumentacji – mówi Waldemar Kwiatkowski, zastępca prokuratora rejonowego we Włocławku.
– Obecnie okazało się, że w jednej z chłodni na terenie Włocławka znaduje się jeszcze 38 ton mięsa, które jest w posiadaniu syndyka. Mięso na pewno nie trafi do sprzedaży i zostanie teraz przebadane przez Powiatowego Inspektora Sanitarnego i Powiatwego Lekarza Weterynarii. Wyników możemy spodziewać się za miesiąc.
Na razie prokuratura nie postawiła jeszcze nikomu zarzutów. Jeśli jednak znajdzie dowody na to, że w firmie odświeżano mięso, to odpowie za to nie tylko zarząd, ale i pracownicy zakładów.
5599464
1