Wprowadzanie przez Rosję embarga na sprowadzane do niej produkty to wojny handlowe wypowiadane krajom, z którymi Moskwa ma złe stosunki polityczne. Efekt tych "kontrsankcji" wobec krajów zachodnich jest niewielki - uważają eksperci.
Najnowszą odsłoną problemów w relacjach handlowych Polski z Rosją jest komunikat Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego dot. polskich jaj. Rossielchoznadzor - jak poinformowała w środę agencja ITAR-TASS - twierdzi, że wykryła, iż jedna z firm w Polsce wysyłała do Rosji kanadyjskie kurze jaja wylęgowe i pisklęta jako polskie. Rosjanie planują przeprowadzenie specjalnych kontroli i zapowiadają "poważne decyzje".
Restrykcje - poza Polską - nakładane są też na inne państwa. W ostatnim czasie Służba Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego zakazała importu żywych świń z Kanady, Meksyku, RPA, Korei Południowej i Japonii, a także USA. Uzasadnieniem jest obawa przed epidemiczną biegunką świń. W przypadku Polski zakaz dot. eksportu wieprzowiny wynika z wykrycia na terytorium Polski przypadków afrykańskiego pomoru świń (ASF) u dzików. Rosjanie nie zdecydowali się jednak na wprowadzenie embarga np. w stosunku do Białorusi, na której terytorium również występuje ASF i to u świń, a nie dzików, jak u nas.
"Ja akurat bezpośrednio nie wiążę (działań Rosji w stosunku do Polski - PAP) z Ukrainą, ja raczej wiążę to z tzw. przykrym sąsiedztwem, bo my od lat mamy z Rosją złe, albo nieszczególne kontakty polityczne. Proszę popatrzyć, ile tych wojen już było, jak nie o wołowinę, to o wieprzowinę, jak nie o wieprzowinę, to o produkty roślinne, to o owoce, to o warzywa, zawsze o coś. Wiadomo, że jak komuś trzeba przyłożyć, to kij się zawsze znajdzie, także w stosunkach handlowych" - powiedziała PAP prof. Katarzyna Duczkowska-Małysz ze Szkoły Głównej Handlowej.
Jej zdaniem nasilenie się restrykcji wynikających oficjalnie z powodów sanitarnych związane jest z przystąpieniem Rosji do WTO. "Rosja jest członkiem Światowej Organizacji Handlu i nie może po prostu zamknąć dostępu do rynku, zwłaszcza z przyczyn politycznych, za to zawsze może zamknąć rynek z powodu zagrożenia dla bezpieczeństwa życia lub zdrowia konsumentów" - zaznaczyła Duczkowska-Małysz.
Rosja przystąpiła do Światowej Organizacji Handlu w 2012 r. po wieloletnich zabiegach i negocjacjach w tej sprawie. Moskwa liczyła, że podobnie jak w przypadku Chin, również u niej nastąpi napływ wielkich inwestycji. Państwa będące członkami WTO muszą jednak przestrzegać wielostronnych norm i zobowiązań, a w przypadku konfliktu poddać się kontroli i egzekwowaniu przepisów. Problem w tym, że postępowanie przed WTO trwa dość długo.
"To nie jest tak, że za tydzień będzie odpowiedź WTO na skargę. Są odpowiednie procedury, jedna strona musi zapytać, druga dać odpowiedź, to zawsze bardzo długo trwa" - zaznaczyła profesor.
Jej zdaniem właśnie dlatego przynależność do Organizacji nie przeszkadza Rosji we wszczynaniu wojen handlowych, które są skuteczne, a jednocześnie trudne do udowodnienia. "Generalna tendencja jest taka: im gorzej się mamy politycznie z jakimś krajem, tym większe niebezpieczeństwo wszczęcia wojny handlowej, a ponieważ nie można jej wszcząć oficjalnie, to robi się to nieoficjalnie innymi metodami. Niewykluczone, że tu mamy do czynienia z taką sytuacją" - uważa Duczkowska-Małysz.
Wtóruje jej dr Kazimierz Wóycicki ze Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, który zauważył, że polski eksport do Rosji jest stosunkowo niewielki. Z danych ministerstwa gospodarki wynika, że ogółem stanowi on 5,3 proc. naszego eksportu za granicę.
"Rosyjskie w cudzysłowie kontrsankcje wynikają przede wszystkich z powodów politycznych, natomiast mają stosunkowo małe znaczenie gospodarcze" - powiedział PAP Wóycicki. Jego zdaniem embarga mogą być bolesne, jednak dla niewielkiej grupy rolników, czy producentów.
Zaznaczył, że rynek rosyjski jest mało atrakcyjny, ponieważ wysyłamy tam często produkty nieprzetworzone. Na przykładzie jabłek zauważył, że nasi producenci, zamiast sprzedawać owoce, mogą je przerabiać np. na cydr i w ten sposób zarabiać jeszcze więcej.
"Handlowanie z kimś niedorozwiniętym gospodarczo, a takim krajem jest Rosja, nie jest dla całej gospodarki korzystne" - skonstatował Wóycicki. Jak dodał to kraje zachodnie mogą raczej wpływać na Rosję poprzez ograniczenie importu ropy i gazu, bo poza tymi surowcami tamtejsza gospodarka nie ma wiele do zaoferowania innym państwom.
8932412
1