Ewa Kierzkowska doigrała się. Na kongresie PSL nie chciała podać ręki nowemu prezesowi, więc ten ją - jak ogłosił - odklei od stołka w kancelarii premiera - podaje onet.pl.
Ewa Kierzkowska pełni funkcję sekretarza stanu w KPRM, u boku premiera Donalda Tuska. Dostała ten stołek, bo przegrała wybory do Sejmu, choć pozycję startową miała dobrą - była wicemarszałkiem izby. Jako że jest bliską współpracowniczką Waldemara Pawlaka (poprzedniego szefa PSL), to nie pozwolił on jej odejść w niebyt - Kierzkowska trafiła do kancelarii premiera. Ale odejdzie lada dzień.
Choć Janusz Piechociński zapewniał, że wnioskując o odwołanie Kierzkowskiej nie kierował się tym, że nie popierała go w wyborach prezesa (i nie chciała mu podać ręki!), to jednak trudno od tego abstrahować, a zwłaszcza od nieeleganckiego zachowania.
- Nie podoba mi się ten wybór. Jest mi przykro z tego powodu, że nie potrafimy docenić tych, którzy naprawdę pracują bardzo rzetelnie na silną pozycję PSL - oceniła Kierzkowska w listopadzie, gdy Pawlak (który nie chciał pocałować swojego pogromcy!) poległ, pokonany przez Piechocińskiego.
A oficjalny powód wniosku o odwołanie Kierzkowskiej? - Nie widziałem aktywności. Brak aktywności oznacza dla mnie jedno - trzeba przejść na nowe rozwiązanie - uzasadniał szef PSL. Z kolei weteran ludowców Stanisław Żelichowski nie krył, że "specjalnej chemii" między Piechocińskim a Kierzkowską nie było.