Uładzimir Karahim, prezes Republikańskiej Konfederacji Przedsiębiorczości, powiedział we wtorek, że plany nadania białoruskim firmom państwowym wyłącznego prawa importu towarów, których odpowiedniki są produkowane na Białorusi (np. sprzętu rolniczego), przyniosły uszczerbek wizerunkowi kraju.
"Doznany uszczerbek jest bardzo poważny, chociaż rozporządzenia (w tej sprawie) nie ma i nie zostanie przyjęte. Ale spowodowano rzeczywistą szkodę w wizerunku kraju, poderwano zaufanie do klimatu inwestycyjnego i do zapewnień władz o stabilności warunków pracy inwestorów w Białorusi" - powiedział Karahin dziennikarzom.
Jego wypowiedź dotyczyła ubiegłotygodniowej zapowiedzi, że białoruskie władze zamierzają od 1 lipca dać firmom państwowym wyłączne prawo importu towarów, których odpowiedniki są produkowane na Białorusi. Wśród artykułów, których prawo importu otrzymałyby do końca roku firmy państwowe, wymieniano m.in. sprzęt gospodarstwa domowego, sprzęt radiowy i telewizyjny, sprzęt rolniczy czy ciężarówki.
W sobotę Ministerstwo Przemysłu zamieściło jednak na swojej stronie oświadczenie, w którym napisano, że po przeanalizowaniu tej kwestii z organami władzy państwowej resort uznał podobny krok za "niecelowy". Premier Michaił Miasnikowicz oświadczył zaś, że decyzja taka nie zostanie podjęta, a informacja o przygotowaniu odpowiedniego dokumentu nie odpowiada prawdzie.
Jak podkreślił Karahin, wieści o przygotowaniu rozporządzenia w tej sprawie ogłoszono "w środku lata, w apogeum rozmów z inwestorami", gdy akurat trwały różne fora biznesowe, m.in. w Szwecji. Według jego słów spowodowały one także zaniepokojenie partnerów z Rosji i Kazachstanu, z którymi Białoruś tworzy Unię Celną.
"Będziemy domagać się od rządu, by przeanalizowano proces pojawienia się tego dokumentu (projektu rozporządzenia). Rząd powinien wyciągnąć wnioski, a ludzi, którzy są winni zaszkodzenia wizerunkowi kraju, należy ukarać" - oznajmił Karahin.
Niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti" podkreśla, że idea państwowych importerów podzieliła los innych nietrafionych inicjatyw - m.in. opłaty wyjazdowej dla Białorusinów udających się na zakupy za granicę - z których władze się później wycofały.
"Wygląda na to, że nie wszystko jest takie beznadziejne w +ostatniej dyktaturze Europy+. W szeregu wypadków społeczność ekspercka, kręgi biznesowe i białoruscy obywatele wspólnym wysiłkiem są jednak w stanie zmusić władze do odwołania, a nawet niewprowadzania absurdalnej decyzji" - czytamy.
Według źródła w Ministerstwie Gospodarki celem udzielenia firmom państwowym wyłącznego prawa importu towarów, których odpowiedniki są produkowane na Białorusi, miało być obniżenie importu konsumenckiego i podniesienie zainteresowania produkcją krajową.
Białoruś od dłuższego czasu boryka się bowiem z problemem przepełnienia magazynów krajowymi towarami, które nie znajdują nabywców. W styczniu wartość wciąż niesprzedanych towarów białoruskich wzrosła do 78,2 proc. miesięcznej produkcji przedsiębiorstw, z 70,2 proc. na koniec roku i wyniosła 31,84 bln rubli białoruskich (prawie 10 mld zł).
W lutym rząd Białorusi zezwolił w związku z tym na sprzedaż białoruskich towarów po cenach poniżej kosztów produkcji.
8926351
1