Zamieszanie wokół ośrodków zamiejscowych szkół wyższych. Ministerstwo Edukacji uznało, że filie kilkunastu polskich uczelni działają nielegalnie.
Uczelnie nie dysponują odpowiednio dużą kadrą naukową i nie wysłały do
Warszawy niezbędnej dokumentacji.
Z zarzutami nie zgadza się rektor
Akademii Ekonomicznej w Krakowie Ryszard Borowiecki. Ministerstwo
zakwestionowało działalność sześciu ośrodków Akademii, m.in. w Nowym Sączu,
Radomiu i Wadowicach.
"Mam tylu naukowców, ilu trzeba" - zapewnia
prof. Ryszard Borowiecki. "Żądanie referencji od profesorów z wieloletnim
doświadczeniem to niepotrzebna biurokracja. Oni mają dorobek naukowy, byli
wielokrotnie oceniani. W imię czego mam się więc tłumaczyć?" - pyta rektor
Akademii.
O całej sytuacji rektorzy rozmawiali w zeszłym tygodniu w
Gdańsku z przedstawicielami ministerstwa edukacji. Resort zażądał od uczelni
dopełnienia wszystkich formalności. Minister Mirosław Sawicki zapewnia, że
ośrodkom zamiejscowym nie grozi likwidacja.
"Nie chcemy zamykać, ale
chcemy, aby uczelnie poprawiały stan kadrowy i finansowy" - tłumaczy
minister edukacji.
Tymczasem w kilku ośrodkach zamiejscowych pojawili się
inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli. NIK zarzuca uczelniom brak osobnych
rozliczeń finansowych dla każdej filii. W całym kraju uczelnie prowadzą w sumie
174 ośrodki zamiejscowe. Uczy się z nim ponad 100 tysięcy
studentów.