Firmy mięsne straciły już nadzieję na powrót na rynki Rosji i Ukrainy. Zamiast tego coraz częściej myślą o przeniesieniu produkcji na Wschód. Zresztą nie tylko one.
Rosyjskie embargo na polskie mięso trwa już od listopada. Ukraina zakaz wprowadziła w lutym. W tym czasie rosyjscy i ukraińscy politycy wielokrotnie podkreślali, że nie są zainteresowani wznowieniem sprzedaży z Polski.
Oba kraju bardzo poważnie myślą bowiem o tym, aby w najbliższych latach stać się znacznymi eksporterami żywności, a nie importerami.
Pierwsi polscy przedsiębiorcy już tam inwestują. Wojciech Mróz z Borka Wielkopolskiego w rosyjskim obwodzie kaliningradzkim założył już dwie fermy tuczu trzody chlewnej.
Podobnie myślą duńscy przedsiębiorcy, którzy zaczęli właśnie inwestować na Ukrainie. Powstaje tam właśnie około 200 ferm trzody chlewnej, które mają uczynić z naszego wschodniego sąsiada znaczącego eksportera wieprzowiny w Europie.
Jednak branża mięsna w ostatnim roku wolniej się rozwija. Wejście do Unii Europejskiej wiązało się z ogromnymi wydatkami i teraz niewiele z nich stać na kolejne inwestycje tym razem za granicą.