Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Zalewa nas tanie mięso z Zachodu

3 sierpnia 2007
Do Polski trafia góra mięsa z importu. Nasze firmy tracą na tym ponad 1,5 mld zł rocznie. Znalazły więc winnego i remedium. Sektor mięsny w Polsce wcale nie jest tak konkurencyjny jak się powszechnie uważa. Świadczą o tym dane o rosnącym imporcie i to nie z tanich krajów, ale głównie z tzw. starej Unii. Największe firmy mięsne na razie się tym nie przejmują. Jednak mniejsi producenci zaczynają dotkliwie odczuwać skutki zachodniej konkurencji. Winą obarczają m.in. zachodnie sieci handlowe.

Systemem w import

Ze statystyk handlu zagranicznego wynika, że import mięsa i jego przetworów do Polski systematycznie rośnie i w 2006 r. jego wartość przekroczyła 1,5 mld zł. O tyle mniej sprzedali na naszym rynku polscy producenci.

— Jestem przerażony zmniejszającą się niemal do zera rentownością wielu polskich zakładów mięsnych i ubojni. Duży wpływ na to mają rosnące dostawy mięsa z Europy Zachodniej do ponadnarodowych sieci handlowych — mówi pragnący zachować anonimowość właściciel liczącej się firmy mięsnej.

Podkreśla, że zachodni producenci mają swobodny dostęp do naszego rynku, podczas gdy polscy, aby wejść na rynki wielu krajów UE, muszą najpierw uzyskać certyfikaty jakościowe.

Potwierdza to Witold Choiński, szef Związku Polskie Mięso, i dodaje, że branża zamierza to zmienić.

— Chcemy stworzyć w Polsce system gwarancji jakości mięsa, podobny do działających w innych krajach Unii, żeby było wiadomo dokładnie, jakie mięso i skąd trafia do naszych sklepów — mówi Witold Choiński.

Dodaje, że w projekt chce zaangażować się m.in. senator Jerzy Chróścikowski z PiS, który jest przewodniczącym senackiej Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska.

— W sklepach niemieckich czy angielskich klienci nie kupują innego mięsa niż z certyfikatem jakości. Chcielibyśmy, aby w Polsce było podobnie. System taki można stworzyć bardzo szybko, wykorzystując działające placówki certyfikujące i laboratoria — dodaje Witold Choiński.

System ma obowiązywać wszystkich producentów chcących sprzedawać mięso w Polsce, w tym także krajowych. Związek Polskie Mięso chce o tym rozmawiać także z wielkimi sieciami handlowymi i szeroko rozpropagować ideę wśród konsumentów. Branża chciałaby, aby system działał na zasadzie dobrowolności, bez zmuszania firm do włączenia się doń w drodze regulacji prawnych.

Druga strona medalu

Sieci handlowe przyznają się do importu mięsa. Zapewniają jednak, że skala tych zakupów wcale nie jest tak duża, a ich dynamika tak wysoka, jak oceniają to polscy producenci.

Renata Juszkiewicz, reprezentująca Grupę Metro w Polsce (sieci Real, Makro), informuje, że udział importowanego mięsa świeżego w jej sprzedaży sięga kilkunastu procent.

— Od kilku lat obserwujemy w tej dziedzinie wzrost. Nie jest to jednak wzrost skokowy — mówi Renata Juszkiewicz.

Tesco nie ujawnia szczegółów w tej sprawie.

— Z założenia staramy się kupować żywność od polskich dostawców. Mięso z zagranicy jest u nas tylko uzupełnieniem oferty. Kupujemy je jednak interwencyjnie, gdy na polskim rynku pojawiają się jakieś zawirowania — mówi Przemysław Skory, rzecznik Tesco Polska.

Kwestii importu mięsa nie można jednak oceniać jednostronnie. Korzystają z niego nie tylko sieci handlowe, ale też wiele działających w Polsce firm mięsnych (przeważnie dużych, z zachodnim kapitałem).

— Skończyły się czasy, gdy mięso kupowało się w najbliższej okolicy. W dzisiejszych realiach rynkowych o zakupie mięsa decydują dwa najważniejsze czynniki: jakość i cena — mówi Jerzy Majchrzak, z biura zarządu Sokołowa.

Tłumaczy, że duże firmy mięsne, które muszą dbać o powtarzalną jakość produktów szukają surowców o dość wyśrubowanych parametrach (mięsność, zawartość tłuszczu etc.) i jeśli nie mogą ich kupić na miejscu, to sprowadzają je z zagranicy.

Do tego, jak podkreśla wielu przedstawicieli branży, mięso oferowane za granicą (m.in. duńskie, niemieckie i holenderskie) jest często tańsze niż w Polsce (przynajmniej, biorąc pod uwagę relację jakości do ceny) i można kupić duże jego jednorodne partie.

Okiem Eksperta
Maciej Duda, prezes PKM Duda

Dwie strony medalu

Wejście do Unii Europejskiej z jednej strony pozwoliło nam rozwinąć eksport, a z drugiej ułatwiło dostęp zachodnich towarów do naszego rynku. Nie inaczej jest w branży mięsnej. Nic więc dziwnego, że obserwujemy wzrost importu mięsa. Oczywiście nie ma się z czego cieszyć, bo każda nowa konkurencja zabiera innym kawałek rynku i obniża marże. Ale takie są prawa wolnego rynku. My na razie, dzięki własnej dystrybucji i budowie własnego zaplecza surowcowego, dajemy sobie radę z konkurencją.

Pomysł stworzenia systemu certyfikacji mięsa na polskim rynku uważam za dobry. W dłuższej perspektywie nie da się jednak uniknąć dalszej konsolidacji branży, która pozwala firmom skutecznie zwiększać pozycję konkurencyjną.

2,17 proc. - tyle wyniosła średnia rentowność netto firm z branży mięsnej w 2006 r. To jeden z najgorszych wyników w sektorze spożywczym.

POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę