Kukurydziany krach na Dolnym Śląsku. Rolnicy sprzedają w skupie zakontraktowaną kukurydzę i w wielu wypadkach dopłacają jeszcze kupującemu, by ja przyjął. Ceny mokrej kukurydzy sięgnęły dna: zaledwie około 170 złotych za tonę. Ziarna poza kontraktacją nie można sprzedać juz nikomu.
Rolnik zakontraktował kukurydzę i w tej samej firmie kupił nasiona na siew, nawozy i środki ochrony roślin. Rozliczyć musi się po zbiorze.
Zbigniew Stępień: punkt skupu w Radzikowie: jeżeli policzymy wszystkie koszty, to każdy jeden rolnik dopłaca.
Takiej sytuacji w skupach zbóż jeszcze nie było.
Krzysztof Płusa, punkt skupu w Przewornie: koszty siewu, uprawy to około 2 tysięcy złotych na hektar. A jeżeli się zbierze przy dobrych plonach kukurydzy, przy dzisiejszej wilgotności to jest 170 złotych za tonę – czyli policzyć łatwo jest, że trzeba dołożyć.
Im więcej kukurydzy, tym większe straty. Pan Czesław szacuje, że do obsianych 500 hektarów dopłaci teraz około 200 tysięcy złotych.
Czesław Suławski, wieś Uniszów: mimo około 12 ton z hektara moje koszty to są w granicach 438 złotych do każdego hektara.
Kto nie ma kontraktacji, liczyć się musi z jeszcze poważniejszymi stratami.
Czesław Suławski, wieś Uniszów: kukurydza, która jest bez kontraktacji jest o 50 złotych tańsza, ale nie ma chętnych żeby ją kupić.
Mieszalnie pasz nie potrzebują kukurydzy, bo zmniejszyła się hodowla trzody chlewnej i produkcja drobiu. Teraz kto może czekać i sprzedawać pilnie nie musi, przechowuje kukurydze...na polu. Przy złej pogodzie straty mogą być jeszcze większe.
8253379
1