Groźna pszczela choroba - zgnilec amerykański - zaatakowała pasieki w okolicach Zatora. Wojewoda małopolski uznał już ten teren za zagrożony, zatorskim pszczelarzom nie wolno przewozić i sprzedawać pszczół, a także organizować wystaw.
Zgnilec amerykański to dla pszczelarzy tragedia. Chorują na niego larwy
pszczół, co powoduje, że pszczele rodziny się nie rozmnażają. Jeśli w porę nie
zostanie wykryty, groźne bakterie mogą się także przedostać do miodu. Niedawno
choroba pojawiła się w pasiece pana Jerzego, doświadczonego pszczelarza z
Graboszczyc koło Zatora. Korzystając z prasowego ogłoszenia kupiłem 7 rodzin
pszczelich od pszczelarza z okolic Katowic. Trzy dni później chciałem je
przełożyć do swojej pasieki. W momencie przeglądu zauważyłem, że czerw
jest strasznie czerwony i mały. To wzbudziło moje podejrzenia. Po konsultacjach
z kolegą, który ma dużą pasiekę i zna się na rzeczy, było jasne, że to zgnilec
amarykański. Inspekcja weterynaryjna z Krakowa to potwierdziła – powiedział
"Dziennikowi" pszczelarz z Graboszyc.
Ponieważ chorobę przenoszą pszczoły
i zarażone mogły zostać także inne pasieki, wojewoda Małopolski uznał od razu
teren Zatora i okolic za obszar zagrożony zgnilcem amerykańskim pszczół.
Zakupione niedawno rodziny pszczele już zostały zniszczone. Pan Jerzy spalił
wszystkie 20 zarażonych uli, zdezynfekował wapnem teren, na którym się
znajdowały.
Niemal na pewno choroba przywieziona została ze Śląska. Od
razu zadzwoniłem do osoby, od której kupiłem te rodziny pszczele. Wyparł się,
twierdząc, że to moja pasieka jest zarażona. Tymczasem choroba została wykryta
na ramkach przywiezionych od niego, a moje ule są zdrowe – tłumaczy pan
Jerzy.
O sprawie powiadomiona została katowicka wojewódzka stacja
weterynaryjna, która w najbliższym czasie sprawdzi, czy śląski pszczelarz
faktycznie posiada zarażone zgnilcem amerykańskim rodziny pszczele.