Związek Hodowców Owiec i Kóz apeluje do Ministerstwa Rolnictwa o dopłaty do pasterstwa. Inaczej oscypki mogą zniknąć z Podhala - alarmują bacowie.
W Ministerstwie Rolnictwa właśnie decydują się losy dopłat na najbliższe siedem lat.
- Niestety, wiadomości dla hodowców owiec nie mamy zbyt dobrych - mówi Jan Janczy, dyrektor Związku Hodowców Owiec i Kóz z Nowego Targu. Ministerstwo zamierza wysokość dopłat uzależnić od wielkości gospodarstwa, a nie od wielkości stada.
- Większości rolników w Polsce hodujących na przykład krowy nie robi to różnicy. Bo i tak trzymają zwierzęta w oborach i pasą je na własnych łąkach. W takim przypadku im większe gospodarstwo, tym więcej krów można trzymać i tym większa dopłata. Ale baca na Podhalu może mieć tylko skrawek własnego pola i wypasać nawet dwieście owiec - tłumaczy Janczy.
Bacowie wypas owiec prowadzą zwykle na dzierżawionych polanach. Często wędrują ze stadami aż w Bieszczady czy na Słowację.
- System proponowany przez ministerstwo w ogóle nie uwzględnia pasterzy. Jeśli projekt wejdzie w życie, to owcze sery mogą zniknąć z Podhala, bo hodowla owiec pod Tatrami będzie nieopłacalna. Okazuje się, że ministerstwo nie chce wspomóc pasterstwa - dodaje Janczy.