Strażak użądlony podczas akcji przez szerszenie trafił do szpitala. W Mystkowie te owady zabiły dwie krowy.
Podczas akcji usuwania gniazda szerszeni w Jazowsku strażak z nowosądeckiej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej został czterokrotnie użądlony w dłoń przez te groźne owady. Ich żądła przebiły rękawicę oraz gumowy kombinezon. Mężczyzna na kilka godzin trafił do szpitala, gdzie podano mu silne środki odczulające. Wcześniej w Mystkowie szerszenie zabiły dwie dorodne krowy. Trzeba było rozebrać komin w pobliskim domu, by dostać się do ich gniazda.
W tym tygodniu podobnych interwencji było średnio po dziesięć dziennie. W Krynicy szerszeń użądlił w szyję strażaka, który z daleka przyglądał się akcji kolegów. Mężczyzna zaczął puchnąć, więc błyskawicznie przetransportowano go do szpitala. Po trwającej kilka godzin obserwacji połączonej z podawaniem kroplówki zwolniono go do domu. W czwartek w Jazowsku szerszenie przebiły rękawicę ochronną i gumowy kominezon, po czym wbiły czterokrotnie użądliły strażaka w dłoń. Mężczyzna spędził kilka godzin w szpitalu. Lekarze obawiali się o jego życie, bo tyle użądleń może zabić zdrowego, dorosłego człowieka.
Wojciech Dobrowolski, lekarz z izby przyjęć sądeckiego szpitala:
–
Użądlenie przez szerszenie jest groźne dla życia w kilku przypadkach. Dotyczy
to przede wszystkim osób uczulonych, u których może dojść do wstrząsu
anafilaktycznego, mogącego doprowadzić do śmierci. Użądlenie jest też
niebezpieczne dla dzieci i to niezależnie od tego, czy są uczulone, czy też nie.
W przypadku dorosłego, zdrowego człowieka może się ono okazać groźne w skutkach,
gdy obejmuje okolice szyi, twarzy i oczu. W takiej sytuacji dochodzi często do
obrzęku tkanek, a w jeśli szerszeń użądlił w szyję, istnieje niebezpieczeństwo
uduszenia pacjenta. Chorym, którzy trafiają do szpitala, podajemy środki
przeciwuczuleniowe, przede wszystkim sterydy. Należy pamiętać, by nie zwlekać z
szukaniem fachowej pomocy lekarskiej, gdy pojawią się duszności. To groźny
objaw, który może świadczyć o uczuleniu.
Chemia i
buty
Strażacy wyjeżdżają do walki z szerszeniami dopiero wieczorem,
ponieważ tylko wtedy jest gwarancja, że wszystkie okazy będą już w gnieździe. Do
działania przystępują ubrani w gumowe kombinezony ochronne, choć - jak widać -
nie zawsze są one skuteczne. Szerszenie są spryskiwane silnymi substancjami
owadobójczymi, które je oszałamiają. Potem gniazdo wkłada się do worka, a
następnie "neutralizuje" (owady najczęściej po prostu są rozdeptywane). W
krajach Europy Zachodniej rolnicy opracowali już skuteczne sposoby walki z
szerszeniami. Wiedzą, że są one mięsożercami, dlatego umieszczają zatrute mięso
w pobliżu ich siedliska. Owady jedzą je, a resztki przenoszą do gniazda, by
nakarmić larwy. W ten sposób ginie cała kolonia.