Rolnicy i politycy są zaniepokojeni sytuacją w ośrodkach doradztwa rolniczego. Temu tematowi poświęcona była 8 listopada br. rozmowa w studio w telewizyjnym programie rolniczym "Tydzień".
Rząd przekazując doradztwo marszałkom pozbył się kłopotów - podkreślał Jan Krzysztof Ardanowski - doradca prezydenta RP. Argumentem dla tej decyzji miało być wzmocnienie polityki regionalnej i to mogło wydawać się słuszne ale marszałkowie w ramach WPR najczęściej tego wzmocnienia nie wykorzystują dla dobra ODR-ów. Tymczasem polskiemu rolnictwu doradztwo jest bardzo potrzebne, pojawia się bowiem szereg zagrożeń. Prezydent RP niepokoi się - podkreślał Jan Krzysztof Ardanowski - czy państwo polskie zapewni rolnikom odpowiedni poziom doradztwa, bo przecież w 2007 roku Polska, jak inne kraje została zobowiązana przez Komisję Unii Europejskiej do utrzymania powszechnie dostępnego systemu doradztwa rolniczego, również dla rolników nie mających pieniędzy na opłacenie usług doradczych. W naszym kraju nie ma już jednolitego systemu doradztwa, jest 16 niezależnych ośrodków a minister może jedynie prosić marszałków o wykonanie takich lub innych zadań. Konsekwencja przesunięcia doradztwa do marszałków będzie nie tylko zmniejszenie liczby doradców, ale także przesunięcie wielu działań na rzecz działań płatnych przez zainteresowanych doradztwem rolników.
Decyzji o przeniesieniu ODR-ów z "garnuszka" wojewodów do marszałków bronił poseł Artur Dunin (PO). Jego zdaniem decyzja zbiegła się z kryzysem finansowym, który przyszedł do nas z Ameryki i wynikała konieczności zmniejszenia budżetu każdego ministerstwa o co najmniej 10%. Konsekwentnie, na zasadzie kostek domina ministerstwo rolnictwa przekazało wojewodom o 10% mniejsze środki na rolnictwo. ODR-y wymagają zmian organizacyjnych, bo struktury są skostniałe i np. są filie, gdzie zupełnie niepotrzebnie utrzymywani są księgowi. Poseł pocieszał, na podstawie przeprowadzonych rozmów w ministerstwie finansów i rolnictwa, że prawdopodobnie jeszcze w tym roku ODR-y otrzymają dodatkowe wsparcie finansowe na prowadzoną działalność. Ponadto ODR-y mogą samodzielnie zdobywać pieniądze - do zagospodarowania jest ponad 700 mln zł na badanie wedle zasady wzajemnej zgodności (cross-compliance), czyli sprawdzanie wymogów, które powinni spełniać beneficjanci płatności bezpośrednich. Poseł nie zgodził się tez z opinia, ze doradztwo będzie płatne. Chodzi tylko o nowe podejście ośrodków w sprawie pozyskiwania środków na ich działalność poprzez składanie choćby wniosków do FAPA.
Zmniejszenie budżetu na doradztwo o 10% w lipcu br. - zdaniem posła Henryka Kowalczyka (PiS) wywołało dramat. Mało tego - w budżecie na 2010 r. jest o 30 mln zł mniej na doradztwo, to jest o 20% w porównaniu do roku bieżącego i to oznacza, że na Podlasiu z ODR-ów trzeba będzie zwolnić 80 osób a na Mazowszu - 30% kadry, to jest 180 osób. Żeby doradztwo mogło normalnie funkcjonować potrzeba 40 mln zł. Chodzi też o utrzymanie tzw. dobrej siatki - jednego doradcy na jedną gminę.
Wiktor Szmulewicz - prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych podkreślał, że przekazując doradztwo w gestie marszałków rząd pozbył się instrumentu oddziaływania na rolnictwo. Dziś sytuacja jest taka, że gospodarstwa 10-20-30 hektarowe pilnie potrzebują wskazówek jak mają się zmieniać, by dostosować do wymagań rynku. Doradztwo prywatne może działać w gospodarstwach dobrze prosperujących a tych jest niewiele. Marszałkowie traktują doradztwo jako mniej ważne od szpitali czy szkół. Izb też nie stać na utrzymywanie ODR-ów. Pozostaje więc finansowanie z budżetu państwa na okoliczność potrzebnych zmian strukturalnych w rolnictwie.