W Polsce 2 mln osób, w tym mniej więcej 1 mln dzieci objętych jest programem dożywiania - zapewniali w piątek posłowie PO z sejmowej komisji polityki społecznej: Sławomir Piechota i Magdalena Kochan. Według nich w Polsce nie ma dzieci nieobjętych pomocą w tym zakresie.
"Nie ma w Polsce dzieci nieobjętych programem pomocy, programem dożywiania" - zapewnił Piechota, szef sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny na piątkowej konferencji prasowej.
Według niego, od 2006 r. programem dożywiania, współfinansowanym z budżetu państwa, objętych jest stale w Polsce 2 mln osób. "Z tego nieco ponad połowa to są dzieci i młodzież, a pozostała część to są osoby dorosłe, z tego w dużym stopniu osoby samotne, osoby starsze" - mówił Piechota.
Podkreślił ponadto, że od 2009 r. uelastyczniono zasady przyznawania pomocy tak, by do objęcia dożywianiem dziecka wystarczyło jedynie zgłoszenie nauczyciela o potrzebie takiej pomocy. Wszystko po to - tłumaczył polityk PO - by dzieci czy młodzież nie krępowały się sięgać po taką pomoc.
Program, który realizują gminy, w 2/3 finansowany jest z budżetu centralnego; rocznie kosztuje ok. 550 milionów złotych. Obejmuje nie tylko dożywianie dzieci w szkołach, ale też organizowanie punktów gastronomicznych i wyposażenie stołówek.
Kochan odniosła się z kolei do opublikowanego pod koniec lutego raportu Fundacji Pomocy Dzieciom "Maciuś", z którego wynika, że ok. 800 tys. dzieci (co dziesiąte) z klas 1-3 w Polsce jest niedożywionych. Posłanka powiedziała, że "dość krytycznie" podchodzi do zawartych w nim danych. Jej zdaniem, "bardzo mechanicznie" obliczono liczbę niedożywionych dzieci.
Jak zauważyła, pomocą gmin objętych jest ok. 1 mln dzieci, więc o 200 tys. więcej niż wskazuje na to raport fundacji "Maciuś".
"Nie chcemy przez to powiedzieć, że ten problem jest załatwiony na wieki wieków i w tej sprawie nie musimy być wyjątkowo czujni i empatyczni. Musimy być, (...) ale żonglowanie z trybuny sejmowej liczbami od 800 do 1 mln głodujących dzieci w Polsce jest nieuzasadnione" - powiedziała Kochan, odnosząc się do czwartkowej debaty w Sejmie na temat podejmowanych przez rząd działań w celu ograniczenia ubóstwa, szczególnie ubóstwa rodzin z dziećmi i osobami niepełnosprawnymi.
W ostatnich dniach wiele kontrowersji wywołały też komentarze dwójki posłów PO na temat raportu fundacji "Maciuś": Julii Pitery i Stefana Niesiołowskiego. W TVN24 Niesiołowski przekonywał w tym tygodniu, że informacje o 800 tys. niedożywionych dzieci w Polsce (to dane Fundacji Pomocy Dzieciom "Maciuś") nie mogą być prawdziwe, bo dzisiaj dzieci nie jedzą na przykład dziko rosnącego szczawiu czy śliwek ulęgałek i mirabelek.
"Myśmy grali w piłkę, bo była przerwa, to wyjedliśmy cały szczaw z nasypu i wszystkie śliwki ulęgałki, mirabelki jedliśmy. Dzisiaj te wszystkie gruszki, śliwki leżą i nikt tego nie zbiera" - mówił. W jednej z audycji telewizyjnych wypowiedzi Niesiołowskiego broniła Julia Pitera.
Obie wypowiedzi skrytykował w piątek premier Donald Tusk. Jak mówił, nie podobały mu się one. "Proszę i błagam różnych polityków z PO, aby zastanowili się, zanim coś powiedzą, jak brzmią ich słowa czy sformułowania. Przecież znam autorów tych słów i to są ludzie z wielkim sercem i kochający dzieci, a nie potrafią czasami sformułować myśli tak, aby kogoś nie dotknąć" - powiedział premier.
8847638
1