Wzrasta sprzedaż legalnego oprogramowania

W sklepach w centrum Katowic zabrakło systemów operacyjnych Windows, zamawiać trzeba pakiety biurowe Office. Regionalny dystrybutor Microsoftu cieszy się ze znacznego wzrostu obrotów. Do redakcji DZ dzwonią przestraszeni Czytelnicy. To wynik paniki jaką wywołały doniesienia o policyjnych akcjach przeciwko prywatnym użytkownikom nielegalnego oprogramowania.

- Dałam się namówić na komputer składany w małej firmie, bo był znacznie tańszy. Teraz się dowiaduję, że popełniłam przestępstwo, bo nie mam certyfikatu na oprogramowanie - pani Aldona, nauczycielka jednej z katowickich szkół boi się konsekwencji ewentualnej policyjnej kontroli, a na wydanie kolejnych kilkuset zł nie stać jej tuż przed świętami. Zresztą nawet gdyby miała pieniądze, to i tak mogłaby mieć kłopoty z zakupem legalnego oprogramowania.

- Szukałem w kilku katowickich sklepach, ale dopiero w Mysłowicach kupiłem od ręki Windows XP za 450 zł - mówi Jerzy Pytlik, który przestraszył się, bo korzysta z usług lokalnego administratora sieci internetowej. To tani zakup, bo ceny systemów operacyjnych sięgają nawet 900 zł.

W katowickim salonie spółki Vobis pracownicy odbierają mnóstwo telefonów z zapytaniem o legalne programy. Podobnie w firmie Soft-Com z Dąbrowy Górniczej, w której kilkanaście osób kupiło już windowsa "ze strachu". Wiele osób rezygnuje z zakupu pakietów oprogramowania biurowego, bo te kosztują od 1.300 do 2.400 zł, ale i tak sprzedaje się ich znacznie więcej niż zwykle.

Policja uspokaja, że jej działania nie są zmasowanym atakiem na prywatne osoby. Kontrole w mieszkaniach to efekt uboczny działań prowadzonych przeciwko ,profesjonalnym piratom". Jednak trzeba pamiętać, że oprogramowanie komputerowe jest chronione przed niedozwolonym kopiowaniem przez przepisy wielu aktów prawnych, w tym również kodeksu karnego. Jeśli więc nie chcemy mieć kłopotów - powinniśmy używać tylko legalnych programów, które posiadają certyfikat i tzw. umowę licencyjną użytkownika końcowego. Dokumenty te powinniśmy przechowywać, razem z dowodem zakupu, tak długo jak użytkujemy program, którego dotyczą. W przypadku systemów operacyjnych dodatkowo powinniśmy mieć na obudowie komputera naklejony specjalny znaczek identyfikacyjny.

Tak rodzi się fama...
Ostatnio fama o rewizjach w domach internautów gruchnęła w Żorach. Powodem paniki stała się wpadka szefa firmy, u którego stróże prawa znaleźli nielegalne programy i płyty CD wartości ok. 45 tysięcy zł.

- Znaleźliśmy to wszystko nie w prywatnym mieszkaniu, ale w siedzibie firmy, która jednak mieści się w bloku, stąd pewnie wzięła się plotka o rewizjach w mieszkaniach - podkreśla nadkomisarz Stanisław Żółtaniecki, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Żorach. - Na razie nie przeprowadzaliśmy kontroli w prywatnych domach, aczkolwiek nie wykluczamy takiej ewentualności. Wszystko będzie zależało od wyników naszych działań operacyjnych, które mają na celu ukrócenie piractwa. Prowadzimy je wspólnie z funkcjonariuszami Komendy Wojewódzkiej w Katowicach.

Zdemaskowany szef firmy dobrowolnie poddał się karze: zgodził się na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, zapłacenie tysiąca zł grzywny i tysiąca euro tytułem odszkodowania koncernowi, który jest autorem zarekwirowanych programów.

Nie jest to jednak jedyne źródło strachu. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie od jednego z żorzan, wpadka szefa doprowadziła stróżów prawa do jednego z jego pracowników. - Powiedział mi o tym sąsiad, który zna tego człowieka - zastrzegł chłopak. - Odwiedziło go dwóch policjantów Komendy Wojewódzkiej. Jeden był w mundurze, drugi w cywilu. Zabrali mu część płyt, których nie zdążył schować, i wlepili 5 tys. zł grzywny.