Obraz łąk pod Drzewicami jest żałosny. Sterczą wyrżnięte kikuty drzew,
leżą porozrzucane gałęzie. I butelki po nalewkach.
- Cięli, co popadło - mówi Andrzej Łaskawy, wiceprzewodniczący
kostrzyńskiej rady. Pod topór poszły wierzby, brzozy, olchy. 400 zdrowych,
grubych drzew. Pojechałem na miejsce i zatrzymaliśmy tych ludzi, gdy wieźli
drewno na przyczepie. Pokazali, że mają zgodę ze specjalnej strefy ekonomicznej.
Zezwolenia z Urzędu Miasta jednak nie mieli.
- Dostałem zgodę na wycięcie
chaszczy w rowach melioracyjnych, ale zaczęli przychodzić różni ludzie i
wycinali, co chcieli przyznaje Grzegorz Torbiczuk, jeden z
wycinających.
Drzewiczanie chcieli wziąć darmowe drzewo na opał.
Kostrzyńsko Słubicka Specjalna Strefa Ekonomiczna zgodziła się na usunięcie
chaszczy i samosiejek w rowach melioracyjnych. Mieszkańcy byli świadomi, co i
gdzie mogą ciąć. Wiedzieli, że muszą poczekać na zgodę z Urzędu Miasta. Nie
czekali i wycięli drzewa w zupełnie innych miejscach. To zwyczajna
kradzież mówi Roman Dziduch, wiceprezes strefy.
Urząd powiadomił
policję. Ta jednak nie mogła znaleźć miejsca wycinki. Dopiero wczoraj
przeprowadzono wizję lokalną z udziałem policjantów i urzędników. Wyliczyliśmy,
że straty wyniosą ponad 4,5 mln zł mówi Agnieszka Burzyńska, rzecznik
prasowy kostrzyńskiego magistratu. Burmistrz Andrzej Kunt złożył w prokuraturze
rejonowej w Słubicach zawiadomienie o przestępstwie.
Drzewo wycinano przez
dwa tygodnie lutego. Gospodarze z Drzewic wynajęli bezrobotnych, którzy za
nalewkę cięli zdrowe pnie według własnego uznania. Drzewiczanie oferowali potem
w okolicy drewno po 250 zł za przyczepę. Niektórzy brali też gałązki wierzbowe
na miotły.
W tym czasie krążyła korespondencja między Urzędem Miasta a
Strefą. Urząd po dwóch tygodniach od naszego pisma kazał nam uściślić, co chcemy
wyciąć, mimo iż dostarczyliśmy wszystkie dokumenty. Dlaczego tak późno
przypomnieli sobie o sprawie? pyta R. Dziduch.
- W jednym piśmie strefa
pisze do nas ,,dotyczy wycinki drzew i jednocześnie zastrzega, że nie chce ich
wycinać. To sprzeczność mówi sekretarz miasta Anna Suska.
Sprawa
wycinki doprowadziła do konfliktu między magistratem a strefą. Wczoraj spierali
się też o to lokalni koalicjanci: SLD i Centrum. Do chwili zamknięcia numery
rozmowy jeszcze trwały.
Cztery lata temu wycięto 150 drzew w innej dzielnicy
Kostrzyna, na Warnikach. Mimo znalezienia dowodów i wskazania domniemanych
sprawców sprawy nie wyjaśniono do dziś.