Czy to będzie udany rok dla producentów wołowiny? Na razie sytuacja nie wygląda różowo. Ale pomimo kryzysu i co za tym idzie spadku spożycia mięsa, opłacalność handlu zdaniem ekspertów utrzyma się i to głównie za sprawą drogiego euro. Eksport powinien się zwiększyć w drugiej połowie roku.
To z czego do tej pory żyli polscy producenci wołowiny to eksport. Dzięki sprzedaży mięsa za granicę, głównie do Włoch i Grecji opłacalność hodowli utrzymywała się na stosunkowo wysokim poziomie. Eksport wpływał na wysokość krajowych cen. Teraz sytuacja zaczęła się zmieniać.
Grzegorz Grodzki, Polski Związek Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego: coraz mniej jedzą wołowiny wprowadzając oszczędności w budżetach domowych. Na miejsce tej wołowiny wchodzi wieprzowina i drób. Jak wiemy to jest tańsze mięso.
Na efekty długo nie trzeba było czekać. Według szacunków instytutu ekonomiki rolnictwa od początku roku eksport wyraźnie hamuje. Dziś to już nawet 8 tysięcy ton mniej.
Odbicie nastąpi najprawdopodobniej w drugiej połowie roku. Wtedy handel ma znów ruszyć. Pomóc ma w tym drogie euro. Ale to nie przekonuje hodowców, którzy za sprzedane zwierzęta z dnia na dzień otrzymują coraz mniej pieniędzy.
Ryszard Przekwas, Polski Związek Hodowców Bydła Mięsnego: zakłady mięsne nie doceniają wołowiny i cena jest niska. Hodowcy się wahają widząc sytuację.
Spadek cen nie będzie trwał w nieskończoność – zapewniają eksperci. Tym bardziej, że przed polskim handlem otwiera się właśnie rynek Wschodni – głównie rosyjski. Rozmowy o większym eksporcie są już na ostatniej prostej. A to pomoże ustabilizować ceny.
Grzegorz Grodzki, Polski Związek Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego: myślę, że w ciągu dwóch, trzech miesięcy uda nam się zrobić ruch w kierunku Wschodnim.
W ubiegłym roku wartość sprzedaży wołowiny za granicę sięgnęła rekordowych 680 milionów euro. Sytuacja na rynku walutowym ma sprawić, że tegoroczny handel będzie jeszcze bardziej opłacalny. Najprawdopodobniej przekroczy 700 milionów euro.
8152894
1