Koniec z obieraniem przez żołnierzy ziemniaków do wojskowego kotła. Być może już wkrótce menażki zastąpią zgrabne tacki i opakowania jednorazowego użytku lub ładna zastawa. Wojsko oczekuje propozycji od potencjalnych dostawców gotowych posiłków, słowem obsługi przez tzw. catering.
Takie stanowisko przedstawił płk dypl. Paweł Kler – komendant Wojskowego Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Służby Żywnościowej na IV Targach Mięsa i Wędlin „Polski smak” podczas dyskusji na konferencji pod hasłem „Kanały dystrybucji mięsa i wędlin w Polsce” w czasie pierwszego panelu dyskusyjnego „Zaopatrzenie w mięso i jego przetwory dla służb mundurowych” zapytany o plany w tym zakresie przez Roberta Modzelewskiego – dyrektora zarządzającego Eurest Poland Sp. z o.o. i jednocześnie prezesa Związku Pracodawców Sektora Cateringu Kontaktowego.
Ile będzie potrzeba posiłków? Na początek dla 100 tys. żołnierzy. Ale nie od jutra. W wielu jednostkach w kuchniach posiłki nadal przygotowywane będą w sposób tradycyjny. Catering to co prawda pieśń przyszłości, ale w poszukiwaniu najlepszych rozwiązań i ekonomizacji dostaw żywności wojsko nie zamierza rezygnować z nowej formy podawania posiłków. Już w czasie targów przedstawiciele wojska nawiązali pierwsze kontakty z firmami cateringowymi działającymi na polskim rynku (Eurest Poland, Sodexo i inni). Dostawcy posiłków, tak jak w przypadku jednostek budżetowych, będą wyłaniani w postępowaniu konkursowym na podstawie ustawy o zamówieniach publicznych - według specyfikacji istotnych warunków zamówienia.