Jest wojna o dorsze w Bałtyku. Po jednej stronie stoją naukowcy, którzy chcą je ratować. Po drugiej – rybacy, którzy chcą je łowić. Końca sporu nie widać.
Takiej kłótni między rybakami a Morskim Instytutem Rybackim jeszcze nie było.
Zbigniew Karnicki Morski Instytut Rybacki w Gdyni: -W połowach nie występują stare dorsze, które decydują o trwałości gatunku. One zostały już wyłowione.
Z zarzutami nie zgadzają się rybacy. Według nich, ustalone i zatwierdzone przez Unię Europejską wymiary ochronne dorszy, w pełni zabezpieczają gatunek, a badania mówiące o niedoborze dorosłych ryb to farsa.
Grzegorz Hałubek Związek Rybaków Polskich: - Na Bałtyku potrzebna jest prawidłowo realizowana polityka naukowa. Muszą być rzetelne badania a nie to, co się w tej chwili dzieje.
Spór zaostrza Komisja Europejska, która powołując się na naukowców zapowiada wdrożenie programu ochrony dorszy. W propozycjach są zapisy mówiące o zmniejszeniu połowów nawet o 75%.
Sytuację wykorzystują ekolodzy. Organizacja Greenpeace chce utworzenia na Bałtyku rezerwatów dla ryb. Wstęp na tak wyznaczone miejsca byłby ograniczony. - Rezerwat byłby przedszkolem dla ryb. Tam będą mogły swobodnie się rozwijać.- Katarzyna Guzek, Greenpeace Polska
Rybacy na te pomysły reagują nerwowo. - A czy w tej propozycji Greenpeace jest pomysł stworzenia rezerwatu dla rybaków? – pyta Bogdan Waniewski ze Stowarzyszenia Armatorów Rybackich.
Armatorom zależy na łowieniu dorszy, bo stanowią one 80% ich dochodów. Zakusy Unii bardzo niepokoją rybaków. Resort rolnictwa obiecuje jednak pomoc.
Leszek Dybiec Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi: - Polska jest temu przeciwna. Mamy już poparcie części krajów nadbałtyckich. Szukamy możliwości zbudowania koalicji, żeby zewrzeć szyki.
Nieoficjalnie mówi się, że w tym roku Unia może jeszcze ustąpić. Być może zostaną utrzymane tegoroczne limity ale ostateczne decyzje zapadną najprawdopodobniej w grudniu.