Szykuje się polsko-słowacki konflikt o prawo do produkcji bryndzy. Wnioski o zastrzeżenie nazwy złożyli w Komisji Europejskiej zarówno polscy jak i słowaccy górale. Decyzja Brukseli będzie znana dopiero pod koniec roku, chyba że górale dogadają się sami.
Producenci wyrobów regionalnych z dumą pokazywali w ministerstwie rolnictwa to co najlepsze w polskiej tradycyjnej kuchni. Przedstawiciele rządu namawiali zaś, żeby swoje wyjątkowe charakterystyczne dla regionu przepisy rejestrowali w Brukseli. Wtedy prawo do ich wytwarzania mieliby tylko oni.
Teraz chcemy, aby to się udało u nas. Ale jak na razie jest bardzo skromnie. W Brukseli leżą zaledwie trzy wnioski o ochronę polskich produktów. Są to oczywiście: oscypek, a poza tym bryndza oraz miód wrzosowy z Borów Dolnośląskich. Polscy górale mogą mieć jednak problem z zarezerwowaniem sobie wyłączności na bryndze.
Problem byłby rozwiązany, gdyby Polacy i Słowacy dogadali się i wspólnie zaczęli ubiegać się o ochronę bryndzy. Ale na to jak na razie się nie zanosi. Obecnie żaden polski produkt regionalny nie jest chroniony przez europejskie prawo. Ta sytuacja może się zmienić najwcześniej pod koniec roku, kiedy Bruksela zakończy procedury rejestracji. A przyznanie unijnej ochrony to wymierne korzyści także dla rolników. W krajach starej Unii Europejskiej są miejsca, gdzie prawie wszyscy farmerzy produkują tylko i wyłącznie na rzecz wytwórców produktów regionalnych.
Kolejne wnioski o rejestrację produktów regionalnych będą najprawdopodobniej dotyczyły kiełbasy lisieckiej i kilku rodzajów miodów pitnych.