To przemówienie pozostanie w pamięci jako hit polskiej prezydencji. Minister Rostowski Europę wojną straszy. I to wcale nie jest śmieszne.
1. Polska prezydencja w Unii nabiera ostrzejszych barw. Szczęki opadły eurodeputowanym i samemu Barroso, gdy minister finansów Jan Vincent Rostowski postraszył wojną w Europie.
Rostowskiemu zapachniało wojną, gdy jego przyjaciel, szef wielkiego polskiego banku (są jeszcze wielkie polskie banki?) wyznał szczerze, ze przygotowuje dla swojej rodziny ewakuację do Ameryki. Bo jak jest kryzys, to za dziesięć lat jest wojna.
2. Gdyby to powiedział Jarosław Kaczyński...rany boskie! Co by się wtedy działo! W Polsce oczywiście, nie w Europie. Oszołomstwo, wstyd, kompromitacja, straszenie ludzi! Premier Tusk cedziłby słowa z obliczem ponurym jak noc listopadowa - że jakaś obsesja wojenna Kaczyńskiego i paranoja, a Palikot domagałby się wznowienia badan psychiatrycznych Kaczyńskiego.
Ale, ze powiedział to Rostowski, zapanowało co najwyżej umiarkowane zdziwienie.
3. A teraz mówiąc serio - słowa Rostowskiego nie śmieszą mnie wcale. Jak już bankierzy zaczynają pakować manatki i mościć gniazda w Ameryce, to znaczy że coś się święci w powietrzu niedobrego. Kto jak kto, ale bankierzy na ten temat wiedzą sporo. Jak te całe finanse grzmotną z hukiem, to rozruszać gospodarkę będą mogły tylko zbrojenia. A jak się już uzbroimy, to jak spiewał Okudżawa: a kak staniem zarużat, wsiem zachoczietsa strielat...
4. Dla wyborców przynajmniej sygnał jasny. Skoro w powietrzu wojna wisi, to trzeba wybierać PiS, a nie ciury obozowe z PeO.
6578548
1