W Parlamencie Europejskim przepadła polska propozycja definicji wódki. Nasi posłowie zabiegali o to by wódką mógł być nazywany wyłącznie alkohol produkowany z ziemniaków czy zboża. Niestety, przegrali w głosowaniu z tymi, którzy uważają, że trunek pod nazwą „wódka” może być wytwarzany także z bananów, winogronowych wytłoczyn czy trzciny cukrowej.
Na butelkach z wódką tradycyjną będzie tylko (napisana drobnym drukiem) informacja o tym z czego wyprodukowany jest dany alkohol. Przeciętny konsument na ten napis nie będzie zapewne zwracał uwagi. To zaś polskiej wódce może popsuć znakomitą opinię.
Nasi producenci obawiają się, że takie nietypowe wódki mogą spowodować spadek cen naszej tradycyjnej czystej. Aż 6 polskich wyrobów z tej grupy znajduje się wśród 30 najchętniej kupowanych wódek na świecie. Wódka to od wielu lat nasz hit eksportowy. Teraz zamówienia na ten alkohol mogą spaść. Stracą producenci, stracą dostawcy surowca.
Dlaczego przegraliśmy? Nasi eurodeputowani obwiniają o to Ministerstwo Rolnictwa, od którego nie otrzymali odpowiedniego wsparcia negocjacyjnego i dyplomatycznego. Jest jeszcze jedna szansa by zawalczyć o inną, korzystniejszą dla nas definicję wódki. Propozycje Parlamentu może jeszcze zmienić Rada Unii Europejskiej.
Starania o tę zmianę musi jednak podjąć nasz resort rolnictwa. Czy będziemy o to zabiegać? A jeśli i ta próba zawiedzie – jak będziemy promować na świecie nasz wyjątkowy trunek? Skąd weźmiemy na to pieniądze?