Podziemne ropopochodne „jeziorko” niebezpiecznie przesuwa się w stronę rzeki Krzny
W tym tygodniu wojewoda lubelski Andrzej Kurowski podejmie decyzję dotyczącą interwencji w sprawie tzw. sczerpywania produktów naftowych z powierzchni wód gruntowych w Białej Podlaskiej. Potrzeba dotacji na usuwanie poważnego zagrożenia ekologicznego.
Po lotnisku wojskowym pozostało podziemne ropopochodne
„jeziorko”, przesuwa się w stronę rzeki Krzny. Kielecka spółka Hydrogeotechnika
przez ostatnie pięć lat wydobyła 1,6 miliona litrów ropopochodnych substancji.
Edward Dec, kierownik bialskiej Delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony
Środowiska, poinformował nas, że brakuje pieniędzy na remont specjalnych pomp.
– W sytuacji gdy ropopochodne substancje przesuwają się na północ,
skuteczność obecnego systemu jest mniejsza, niż być powinna. Nie wiemy też dokąd
sięga ropa. Trzeba będzie jeszcze przez wiele lat olbrzymich nakładów
finansowych, aby oczyszczać grunt – mówi E. Dec.
Podczas spotkania u wojewody ustalono, aby do uruchomienia całego systemu
sczerpywania paliwa zobowiązać Agencję Mienia Wojskowego.
– Trwają rozmowy z kierownictwem użytkującej bialskie lotnisko spółki Port
Lotniczy Biała Podlaska – mówi Władysław Dal, rzecznik krakowskiego Oddziału
Agencji Mienia Wojskowego. – Chodzi o wydatkowanie ok. 60 tys. zł na
unowocześnienie systemu sczerypwania paliwa z wód podziemnych pod lotniskiem.
Produkty ropopochodne sięgają poza lotnisko i powinien się tym interesować także
bialski prezydent.
Bialski prezydent Andrzej Czapski chce jednak, aby za zanieczyszczenia
spowodowane przez wojsko odpowiadało państwo, a nie samorząd. O swoim
zaniepokojeniu obecną sytuacją powiadomił także wojewodę.
W zespole prasowym wojewody dowiedzieliśmy się, że jest to przedmiotem szczegółowej analizy. W tym tygodniu wojewoda przyjmie stanowisko w tej sprawie.