Choć Włochy to największy, europejski producent warzyw i owoców, to tamtejszy rynek zalewa towar z importu. Cytrusy z Ameryki południowej, ziemniaki z Maroka, czy zioła z Izraela. Trudno w to uwierzyć, ale jak podają włoskie media, w zeszłym roku sprowadzono do tego kraju ponad 3 miliony ton warzyw i owoców.
Organizacje rolnicze twierdzą, że taki stan rzeczy wymuszają konsumenci. Po pierwsze nie korzystają z tego, co jest dostępne w danej porze roku i np. kupują cytrusy w środku lata, a truskawki zimą. Nie mogą im tego zapewnić rodzimi producenci, wiec klienci sięgają po towar importowany. Farmerzy ubolewają także nad tym, że coraz częściej nie liczy się jakość, ale cena. Eksperci widzą jeszcze inne zagrożenia. Transport żywności z odległych krajów zwiększa zanieczyszczenie środowiska. Rezygnacja z importowanej żywności, tylko przez jedną rodzinę, to tysiąc kilogramów dwutlenku węgla w atmosferze mniej.