Minister rolnictwa Francji Herve Gaymard uroczyście zainaugurował w niedzielę w Paryżu obchody Tygodnia Smaku. Seria wydarzeń ma popularyzować zdrowe jedzenie wśród Francuzów, którzy coraz częściej odchodzą od rodzimej kuchni i coraz częściej cierpią na otyłość.
Do 17 października w całej Francji rolnicy, piekarze, cukiernicy, masarze i
serowarzy będą pokazywali na festynach i degustacjach swoją ofertę. Do akcji
włączyły się szkoły gastronomiczne i organizacje, którym zależy na przekonaniu
Francuzów do zalet ich tradycyjnej kuchni.
"Jeśli chodzi o otyłość,
Francja nie dogoniła jeszcze Stanów Zjednoczonych, ale to nie znaczy, że możemy
spocząć na laurach" - ostrzegł minister. Zapowiedział, że wkrótce podpisze
zarządzenie o wprowadzeniu większej ilości warzyw i owoców do menu szkolnych
stołówek.
Taka edukacja jest potrzebna, bo Francuzi zdają się odchodzić
od swojej kuchni, tak cenionej w świecie. Eksperci ubolewają, że ich nawyki
kulinarne zbliżają się do tych znanych z USA. Tylko co dziesiąty przestrzega
zaleceń dietetyków, by pięć razy dziennie jeść warzywa i owoce - są to głównie
osoby na diecie, starsze, albo te, które same hodują warzywa i
owoce.
Mimo wszystko, jak wykazały ostatnie badania, Francuzi nadal cenią
sobie posiłki w domu, w gronie rodzinnym, i jedzą co najmniej trzy razy dziennie
(90 proc.). Ale posiłki stają się coraz prostsze - wbrew zwyczajom tylko co
piąty Francuz je tradycyjny obiad złożony z czterech dań, a na kolację ponad
połowa je tylko jedno danie.
Coraz częściej posiłkom towarzyszy
telewizja. Połowa Francuzów ogląda ją podczas kolacji, a co trzeci - jedząc
obiad - wynika z sondażu zamówionego przez Państwowy Instytut Zapobiegania i
Wychowania na rzecz Zdrowia (INPES). Sprzyja temu fakt, że przeciętny Francuz
przeznaczają na posiłki sporo czasu - 16 minut na śniadanie, 38 minut na obiad i
40 minut na kolację.
Poza pilotem do telewizora, na francuskich stołach -
nad czym ubolewają dietetycy - stoi sól (niemal w dwóch trzecich domów), masło,
keczup i cukier. Co czwarty Francuz, zwłaszcza w młodym wieku, do potraw dodaje
majonez. Autorzy raportu podkreślają, że zwyczaj ten jest powszechniejszy wśród
osób mniej wykształconych i o niższych zarobkach.
Badanie potwierdziło,
że gorzej odżywiają się ludzie mniej zarabiający i gorzej wykształceni. Pokazują
to dane na temat otyłości - cierpi na nią 11,7 proc. mężczyzn o relatywnie
niskich zarobkach (1500 euro miesięcznie) wobec 4,6 proc. lepiej zarabiających
Francuzów.
Chociaż eksperci alarmują, że nawyki żywieniowe Francuzów się
"amerykanizują", 94,5 proc. ankietowanych deklaruje, że "jedzenie to jedna z
przyjemności, jakich oczekuje się od życia". Ale na przygotowanie posiłków
poświęcają coraz mniej czasu - blisko połowie zajmuje to mniej niż 20 minut
dziennie. Większości osób powyżej 65. roku życia wystarcza mniej niż 10
minut.
Inaczej jest podczas weekendu - wtedy gotowanie staje się rozrywką
i okazją do spotkania z przyjaciółmi. W ciągu dwóch tygodni poprzedzających
badanie co drugi Francuz był zaproszony do kogoś na obiad albo kolację. Takie
towarzyskie okazje rzadziej trafiają się osobom samotnym niż pozostającym w
związkach.
Badanie pokazało też, że o ile odsetek miłośników herbaty
utrzymuje się na stałym poziomie 19 proc., to coraz więcej z nich wybiera
herbatę zieloną. Wzrosła też liczba zwolenników ryżu do gotowania w torebkach
(używa go ponad połowa Francuzów), oliwy z oliwek (trzy czwarte) i gotowych do
spożycia sałatek i warzyw torebkach (47 proc.).
Raport IPES jest wynikiem
ankiety przeprowadzonej w całej Francji wśród trzech tysięcy osób w wieku 12-75
lat.