Wielu rolników kalkuluje, czy zamiast ubiegać się o unijne rekompensaty za straty poniesione w wyniku rosyjskiego embarga nie zdecydować się na sprzedaż owoców czy warzyw na rynku - powiedział prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych Wiktor Szmulewicz.
Polscy rolnicy złożyli zapotrzebowanie na rekompensaty na kwotę o wiele wyższą niż jest środków unijnych na ten cel. KE przeznaczyła na rekompensaty 125 mln euro. Od polskich rolników napłynęło dużo zgłoszeń, bo na początku nie było wiadomo, jakie będą stawki rekompensat i czy w ogóle będzie zbyt na dany produkt, a Unia tłumaczyła, że będą one rozdzielane na zasadzie - "kto pierwszy ten lepszy". Nasi producenci nie znając zasad, złożyli wnioski, by ewentualnie móc skorzystać z rekompensat - tłumaczył na poniedziałkowej konferencji prasowej Szmulewicz.
W ubiegłym tygodniu KE zawiesiła wsparcie dla rolników z powodu wątpliwości dotyczących danych zawartych we wnioskach. Większość tych wniosków pochodzi z Polski. Minister rolnictwa Marek Sawicki poinformował, że Polska zgłosiła do Brukseli zapotrzebowanie na rekompensaty dla producentów owoców i warzyw o wartości 176 mln euro.
Jak mówił w poniedziałek szef Izb Rolniczych, obecnie, gdy już wiadomo, ile można dostać w przypadku, gdy warzywa zostaną na polu, każdy z rolników może podjąć decyzję, czy kalkuluje mu się ubieganie o unijne środki, czy też korzystniej będzie próbować sprzedać je na rynku. "Ceny na niektóre warzywa nie spadły tak jak się spodziewano" - powiedział Szmulewicz.
Zauważył, że kontrole zgłoszeń trwają od tygodnia. Liczba wniosków o rekompensaty będzie zdecydowanie mniejsza niż powiadomień o zamiarze wycofania produktu z rynku - ocenił. Tym bardziej, że wówczas z plantacji nie może być zebrany nawet kilogram owoców czy warzyw, uprawa musi być zniszczona w całości - dodał.
Wysokość rekompensaty zależy od rodzaju produktu, ale także od tego, co dalej się z nim stanie (czy zostanie zniszczony, czy przekazany bezpłatnie do konsumpcji) oraz od tego, czy o unijne pieniądze wnioskuje grupa producencka czy rolnik indywidualny. Na przykład, jeżeli produkt trafia na cele charytatywne, to rekompensata za kilogram papryki wynosi 1,82 zł, kalafiorów 0,64 zł, ogórków - 0,98, jabłek - 0,70. Natomiast w przypadku, gdy warzywa nie zostaną zebrane, rolnikowi indywidualnemu przysługują stawki za kilogram wynoszące odpowiednio: 0,55 zł; 0,19 zł; 0,30 zł; 0,24 zł.
Zarówno w ocenie ekspertów, jak i ministra Sawickiego, nawet te najwyższe stawki nie pokrywają kosztów produkcji.
Szmulewicz zapytany, czy jego zdaniem przekazywanie produktów na cele charytatywne nie destabilizuje rynku, powiedział, że taka pomoc jest wskazana, bo ludzie, którzy taką darowiznę otrzymają, i tak nie kupiliby np. jabłek. W ten sposób zmniejsza się ilość produktów przeznaczonych do sprzedaży.
Rzeczniczka Agencji Rynku Rolnego Iwona Ciechan potwierdziła PAP, że ubiegłego poniedziałku prowadzone są kontrole u rolników. Dotychczas przeprowadzono ich ok. 700. Dotyczą one powiadomień, które wpłynęły do ARR od 18 sierpnia do 3 września. Są one przeprowadzone przez inspektorów ARR oraz Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
9179945
1