Na polską wieś wraca nieprodukowany od lat kombajn Bizon. Płocki CNH liczy na rolników przywiązanych do starej nazwy. - Zatrudniliśmy niedawno dodatkowe 200 osób, rozwijamy się - mówi dyrektor CNH Polska Zbigniew Pokorski.
W czwartek do Płocka na coroczny "Dzień Kluczowego Klienta" zjechali przedstawiciele, dilerzy i klienci Case New Holland z całej Europy. CNH to obecnie jeden z największych producentów maszyn rolniczych na świecie. W Europie, obu Amerykach oraz Azji posiada 41 fabryk. Płocka firma z kolei to jeden z najpoważniejszych zakładów w grupie tego koncernu. Prawie co czwarty ciągnik kupowany w Europie pochodzi z Płocka, w sprzedaży kombajnów jest jeszcze lepiej, CNH ma ok. 40 proc. udziałów w rynku. Tylko w ub.r. udało się sprzedać 800 traktorów oraz 240 kombajnów. Obroty płockiej fabryki sięgnęły 250 mln zł.
Najważniejsi klienci firmy mogli zobaczyć wczoraj, jak wygląda produkcja potężnych urządzeń od podszewki: maszyny, noże laserowe i krawędziarki w akcji oraz jedną z najnowocześniejszych na świecie malarni. - Gwarantujemy jakość na najwyższym światowym poziomie - przekonuje dyrektor CNH na Europę Środkową Andreas Klauser. - Najlepszym dowodem jest popularność naszych urządzeń i wysokie notowania w Niemczech, we Francji czy Włoszech.
W Płocku już planują kolejne inwestycje. - Jest szansa, byśmy jeszcze bardziej się rozwinęli - zapowiada Pokorski. - W tym roku planujemy osiągnąć udziały w rynku traktorów na poziomie 26 proc., a w rynku kombajnów - 44 proc.
Od grudnia w spółce pracuje już blisko tysiąc osób, w ostatnim czasie na stałe pracę znalazło 50 specjalistów, w tym spora grupa młodych inżynierów po studiach. 200 osób trzeba było zatrudnić dodatkowo, przy współpracy z agencją pośrednictwa pracy. - Praca w CNH jest głównie sezonowa - wyjaśnia szef płockiego zakładu. - Produkujemy przede wszystkim od grudnia do lipca i na ten czas potrzebujemy znacznie więcej ludzi.
W tym roku hitem mają być kombajny Bizon. To powrót na rynek tej marki po kilku latach nieobecności. - Produkujemy, korzystając z najnowszych technologii, ale pamiętamy o korzeniach płockiej firmy i chcemy je wykorzystać - przyznaje Klauser. - Ofertę modeli Bizona chcemy skierować do osób silnie związanych z tą marką.
Jak wynika z wyjaśnień dyrektora Pokorskiego, firma już zebrała 50 zamówień z całej Polski na nowe Bizony. Wersja podstawowa maszyny kosztuje ponad 250 tys. zł.