Nieprzejezdne drogi, zamknięte mosty, zalane łąki i pola – to obraz południowej Polski. Synoptycy ostrzegają, deszcze mogą utrzymać się do piątku.
Najtrudniejsza sytuacja wciąż jest w Małopolsce, na Śląsku i Podkarpaciu. Ale rzeki przerywają wały także w województwie świętokrzyskim, opolskim i dolnośląskim. W całym kraju z zalanych miejscowości trzeba było ewakuować już 2 tysiące osób. W gminach wiejskich nikt nie myśli jeszcze o szacowaniu strat. Strażacy pomagają w ewakuacji gospodarstw zagrożonych zalaniem, w wyżej położone miejsca przewożone są zwierzęta. A pozostawionego przez powodzian dobytku pilnują policjanci – mówi Małgorzata Woźniak – rzecznik prasowy MSWiA.
------------------------------------
Rolnicy twierdza, że starty będą ogromne, niektóre pola rzepaku, pszenicy czy niedawno zasianej kukurydzy, trzeba będzie zaorać. A to nie koniec szkód jakie jeszcze może spowodować wielka woda, jeśli deszcze nie ustaną. To wieś Jagielnica. Płynąca przez nią rzeka Ścinawa wystąpiła z brzegów i zalała uprawy.
Katarzyna Zadrożna, wieś Jagielnica - "Ziemniaki nam zalało, wszystkie jarzyny zalało, mieliśmy tu rów wykopany, bo strażacy od piątku już pracują, ale to i tak nic nie daje."
Woda zalała też kilka gospodarstw.
Józef Żyrek, wieś Jagielnica - "Woda przez próg domu przeszła, dobrze, że strazacy ją wypompowywali, bo by tu koniec z nami był, a reszta, wszystko mamy zalane - piwnice, stajnie, aż się nie chce o tym mówić."
Tadeusz Kolonko, sołtys wsi Jagielnica - "4 gospodarstwa jeszcze nie są całkiem zalane, ale już są bardzo podtopione."
A to gmina Popielów. Wczoraj wójt ogłosił alarm przeciwpowodziowy. Rolnikom pola zalewa rzeka Stobrawa i i inne strumyki dopływające do Odry. Pod wodą jest już kilkaset hektarów upraw.
Dionizy Duszyński, wójt gminy Popielów - "Ci rolnicy stracili prawie wszystko, w ubiegłym roku w czerwcu przed zbiorami ich zalało, pozalewane pola były i gospodarstwa i teraz jest to samo, już jest pod wodą 300 hekatrów upraw."
Mieszkańcy wsi Karłowice z niepokojem obserwują rzekę, która w nocy przekroczyła stan alarmowy i zalewa łąki i uprawy.
Krzysztof Waczkiewicz, mieszkaniec Karłowic - "Widać gołym okiem jak przybierają rzeki, stan alarmowy jest przekroczony na rzece Stobrawie, zalane są okoliczne łąki, tak rzeka wystąpiła z brzegów, zalane są pola, drogi w lesie są już w większości nieprzejezdne."
Na razie jedne z największych strat ma Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w Stobrawie.
Leopold Jarynowski, prezes RSP 2 w Stobrawie - "Rzeka z Odry wylała na pola, już jest zatopionych 80% upraw rzepaku i 60% upraw pszenicy, w przeliczeniu na hektary to to mamy 55 hektarów rzepaku i 16 hektarów pszenicy pod wodą."
Niemal w każdej gminie regionu rolnicy ponieśli już ogromne straty w uprawach. Wiele spowodowały niedrożne rowy melioracyjne. Dziesiątków hektarów plantacji rzepaku w powiatach brzeskim czy nyskim już nie uda się uratować. Problem gospodarzy pogłębia to, że wiele upraw nie ubezpieczyli od powodzi i deszczów nawalnych, mimo, że mogli skorzystać z dopłaty państwa.
Tadeusz Kolonko, sołtys wsi Jagielnica - "Chyba raczej nie chcą ubezpieczać, bo tu często są podtopienia."
Rolnicy nie chcą się jednak przyznać, że nie ubezpieczyli upraw.
8136435
1