Żółte patisony znakomicie czują się na Dolnym Śląsku. Sławomir Łukowiak z Krzelowa uprawia te warzywa od 5 lat. Plantacja dobrze plonuje nawet na słabych glebach oraz w trudnych warunkach pogodowych.
Sławomir Łukowiak - wieś Krzelów: dobrej ziemi patison nie lubi, bo jak jest dobry rok – choruje przez korzenie. On przez liście lubi oddychać. Pobiera sobie raczej wilgoć. Więc piaski, bardziej piaski, lekkie ziemie przepuszczalne.
Uprawie patisona w tej okolicy sprzyja zakład przetwórczy w Ścinawie, który kontraktuje zbiory.8 lat temu firma zaryzykowała i sprowadziła nasiona z Instytutu Warzywnictwa w Waszyngtonie. Teraz na patisonie opiera się sukces przedsiębiorstwa.
Teodor Szelwika - zakłady handlu i przetwórstwa owocowo-warzywnego w Ścinawie: wprowadzenie nowości to jest łatwo, ale sprzedaż, wprowadzenie go na rynek, przyzwyczajenie konsumenta, że to jest dobre – to dobrą jakość trzeba wyprodukować.
To trudna, pracochłonna, ale opłacalna uprawa. Patisony przyrastają szybko, a zbierać trzeba wyłącznie małe owoce, o średnicy nie większej niż 3 centymetry. Takie mają najwyższą cenę. Potem trzeba je czyścić, obcinać i sortować.
Sławomir Łukowiak - wieś Krzelów: nie żałuje, bo jest to hobby i trochę zarobić można. Ja być tyle na zbożu nie zarobił.
Marta Postoł - zakłady handlu i przetwórstwa owocowo-warzywnego w Ścinawie: areał upraw patisona zwiększył się nam w tym roku. W tej chwili jest to ponad 50 hektarów. I był to pierwszy rok, gdzie żeśmy odnawiali kontraktację.
Tegoroczny sezon na patisony opóźniony jest o miesiąc. Zbiory potrwają do połowy września.