Andrzej Lepper chciał głowy głównego lekarza weterynarii i ją dostał, zanim wyruszył do Kijowa wyjaśnić zniesienie mięsnej blokady. Do niedawna wydawało się, że nic nie jest w stanie zmącić wizji odblokowania rynku ukraińskiego, która miała się ziścić już 20 maja.
Takie były ustalenia polsko-ukraińskich służb weterynaryjnych podjęte podczas spotkania 3 i 4 maja na przejściu granicznym w Korczowej. Tymczasem sprawy przybrały inny obrót. Zniesienie blokady zawisło na włosku, a główny lekarz weterynarii, który ruszył z kolejną misją do Kijowa, jeszcze przed wyjazdem podał się do dymisji.
Bez komentarza
Spiritus movens całego zamieszania było sobotnie oświadczenie Andrzeja Leppera, wicepremiera i ministra rolnictwa, który ujawnił, że „umowa z Ukrainą była jednostronna i nie obowiązuje, bo podpisała ją tylko polska strona”. Zapowiedział także, że Krzysztof Jażdżewski, główny lekarz weterynarii, straci posadę, bo nie dopilnował, by umowa została podpisana także przez ukraińską. Wyjaśnił też, że odkrył to przed spotkaniem z ministrem rolnictwa Ukrainy, do którego doszło w piątek. Według niego, Ukraina wskazała na szereg warunków, których Polska jeszcze nie spełniła, co oznacza, że otwarcie rynku 20 maja jest problematyczne.
Krzysztof Jażdżewski wraz z Cezarym Boguszem, swoim zastępcą, chcąc wyjaśnić całą sprawę niezwłocznie udali się do Kijowa, wcześniej oddając się do dyspozycji premiera.
— Nie chcemy niczego komentować — ucina Cezary Bogusz.
Zaskoczona branża
Zaskoczenia nie kryje branża, która staje w obronie Krzysztofa Jażdżewskiego.
— Otrzymaliśmy pismo od głównego lekarza weterynarii Ukrainy wraz z listą zatwierdzonych zakładów. Dla nas jest wiarygodne, że takie porozumienie podpisano. Reakcja ministra Leppera była zbyt mocna, zwłaszcza że wiadomo było, że określono warunki, które do 19 maja miała spełnić Polska. Mam nadzieję, że nieporozumienie uda się szybko wyjaśnić — podkreśla Witold Choiński, prezes Polskiego Związku Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa.
Wiesław Różański, prezes Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy, podkreśla, że trudno cokolwiek zarzucić krajowej inspekcji weterynaryjnej, która zrobiła wszystko, by jak najszybciej znieść blokadę.
— Minister rolnictwa zareagował nieco przesadnie. Być może kierowały nim nieznane nam przesłanki. Pamiętajmy też, że to Kijów rozdaje karty — mówi Wiesław Różański.
Wyniku wieloetapowych rozmów z Ukrainą uzgodniono nowe zasady eksportu, mające uchronić ją od przemytu, który stał się przyczyną wprowadzenia blokady.